Za tydzień rewanż, ale Real jest już jedną nogą w półfinale.
- Gdybyśmy jeszcze strzelili gola, to może w Dortmundzie mielibyśmy jakieś szanse, a tak to będzie bardzo, bardzo ciężko - przyznał na antenie nc+ obrońca Borussii. Niestety, trudno będzie również dlatego, że to Piszczek zawalił ostatnią bramkę.
Ricardo Moniz: Lechia to śpiący gigant! [WYWIAD]
- To był mój błąd Mogłem pobiec do przodu, a zagrałem w poprzek boiska, co Real bezwzględnie wykorzystał - kajał się polski obrońca.
Potrzebuje więcej gry
Na kilka dni przed meczem znów pojawiły się spekulacje, że "Królewscy" chcą wrócić do tematu sprowadzenia Piszczka. Jerzy Dudek na łamach "Super Expressu" przyznał jednak, że Real powinien najpierw poczekać i sprawdzić, czy piłkarz BVB wróci do formy sprzed kontuzji. Pośrednio zgadza się z tym sam zainteresowany.
- Potrzebuję gry, by dojść do siebie. Nie obiecuję, że stanie się to już w bieżącym sezonie, ale w przyszłym to już będzie Łukasz, jakiego wszyscy pamiętają - zapewniał tuż po meczu z Realem Piszczek.
Wielkie firmy czekają
Jego kontrakt z Dortmundem wygasa w czerwcu 2017 roku i na
99 procent obrońca nie zmieni klubu latem. Choćby dlatego, że działacze Borussii zapowiedzieli, że poza Lewandowskim w najbliższym okresie transferowym nie stracą żadnego z czołowych piłkarzy. Bardziej prawdopodobny scenariusz to odejście zimą lub latem 2015. O ile Polak odzyska formę, bo tylko to może mu zagwarantować, że kluby, które do niedawna się nim interesowały (Real, Arsenal, PSG), wrócą do tematu.