Blamaż, hańba, wstyd - takie słowa cisną się na usta, gdy ogląda się piłkarzy Śląska w meczu z Helsingborgsem. Szwedzi upokorzyli polski zespół.
- Graliśmy z mistrzem Szwecji - drużyną, która przewyższała nas pod względem piłkarskim oraz możliwościami fizycznymi - tłumaczył przyczynę klęski trener Orest Lenczyk. - Nie tylko nie daliśmy rady rywalom, ale jeszcze im pomagaliśmy naszymi błędami. Przeciwnik miał szczelną obronę oraz wyprowadzał szybkie ataki, z którymi nie dawaliśmy sobie rady.
Wiedział, że będzie kicha
Śląsk skompromitował siebie, a także polski futbol. Przewidywał to były reprezentant Polski Andrzej Iwan.
- Odpuściłem sobie oglądanie, bo przypuszczałem, że może być kicha - stwierdza bez ogródek Andrzej Iwan. - Dlaczego tak mówię? Bo widziałem poprzednie mecze, a to, co wtedy zobaczyłem, nie wróżyło nic dobrego z mistrzem Szwecji. Nie pomyliłem się - mówi dosadnie były reprezentant Polski.
Marek Citko (38 l.), który grał w Lidze Mistrzów w barwach Widzewa, też obawiał się, że Śląsk nic nie zwojuje w europejskich pucharach. - To, co dobre na ligę polską, na europejskie puchary jest niewystarczające i potem jest taka męczarnia - analizuje.
Całkiem rozbici
Piłkarze Śląska po przegranej byli zdołowani. - Jesteśmy całkiem rozbici - wyznaje stoper Rafał Grodzicki. - Nie wyobrażam sobie jednak takiej sytuacji, żebyśmy na rewanż pojechali jak na wycieczkę. Nasza sytuacja jest beznadziejna, ale nie takie cuda w piłce nożnej się zdarzały - uważa.
- Trudno było zasnąć po takim meczu - przyznaje Sebastian Mila. - Nic nam nie wychodziło. Mamy jednak rewanż. Jak strzelimy szybko gola, później drugiego Oj, będzie ciężko. Musimy jednak pokazać, że mamy charakter i że nigdy się nie poddajemy - przekonuje kapitan wrocławskiej drużyny.