Dla szwedzkiego napastnika był to pierwszy występ w Gran Derbi. Kiedy był piłkarzem Interu Mediolan, w meczach z najgroźniejszymi rywalami zawsze zawodził. Wczoraj nie zawiódł. Wystarczyły mu dwa kontakty z piłką, żeby rozłożyć na łopatki naszpikowany gwiazdami Real. Ibrahimović wyskoczył zza pleców obrońców i potężnym strzałem z woleja nie dał żadnych szans Casillasowi.
„Królewscy” chwilę później dostali prezent od losu. Po bezmyślnym zagraniu ręką z boiska wyleciał Busquets. Real jednak, nawet z przewagą zawodnika, nie potrafił wyrównać, bo prawdziwych cudów w obronie dokonywali Puyol i Pique.
Dla „Dumy Katalonii” to trzecie z rzędu ligowe zwycięstwo nad Realem. Tym cenniejsze, że dzięki niemu mistrzowie Hiszpanii zastąpili odwiecznego rywala na pozycji lidera Primera Division. I to dokładnie w 110. rocznicę założenia klubu.
„Królewscy” mogą się tylko pocieszać, że tym razem przegrali niżej niż ostatnio – w poprzednim sezonie w Gran Derbi było 0:2 i 2:6.