Przed sezonem władze La Liga podpisały z firmą Relevent 15-letnią umowę, w myśl której przynajmniej jedno spotkanie w sezonie ligi hiszpańskiej ma odbywać się w Stanach Zjednoczonych. W bieżących rozgrywkach padło na spotkanie FC Barcelona z Gironą. Rywalizacja ta ma się odbyć 26 stycznia. Zamiast jednak grać na obiekcie położonym 80 kilometrów od stolicy Katalonii, piłkarza mają zmierzyć się na stadionie w... Miami. - W przeszłości kluby wielokrotnie grały na innych stadionach, gdy ich boiska były w remoncie. Po co zespoły budują większe trybuny? W celu zwiększenia przychodów w dniu meczowym. Jeśli naprawdę chcemy oczyszczenia i sprawiedliwości w każdej piłkarskiej kwestii, musimy zacząć od wprowadzenia wielu innych zmian - stwierdził szef rozgrywek Primera Division Javier Tebas.
Takie tłumaczenie nie przekonuje rządzących "Królewskimi". Szefowie ekipy ze stolicy Hiszpanii mają już dość rozmów z władzami ligi i postanowili skierować sprawę wyżej - do tamtejszej federacji. Wystostowano specjalne pismo, w którym przedstawiono argumenty przeciwko przenoszeniu rozgrywek za Wielką Wodę. "Fundamentalną zasadą ligi jest prawo do rozegrania dwóch spotkań w sezonie - w domu i na wyjeździe z każdą drużyną" - napisali przedstawiciele klubu z Estadio Santiago Bernabeu.
"Na wstępie chcemy zaznaczyć, że Real Madryt nigdy nie został poinformowany o zamiarach La Ligi. Nikt nie zapytał nasz klub o zdanie w tej sprawie. Nie akceptujemy decyzji ligi, ponieważ narusza ona równe szanse wszystkich drużyn" - dodano w stanowisku wysłanym do szefów piłki nożnej w Hiszpanii.