„Super Express”: - Co Sevilla może osiągnąć w tym sezonie?
Frederic Kanoute: - Zespół prezentuje się dobrze, więc plan minimum to zakwalifikowanie się do Ligi Europy. Ale myślę, że stać ich nawet na miejsce dające grę w Lidze Mistrzów. A gdyby do tego dorzucili drugie z rzędu zwycięstwo w Lidze Europy, to sezon byłby niezapomniany!
- Od niedawna zawodnikiem Sevilli jest Grzegorz Krychowiak. Jak go pan ocenia?
- Wygląda na to, że jego sprowadzenie było strzałem w dziesiątkę. Szybko pokazał, że jego umiejętności i styl gry idealnie pasują do Sevilli. To wielkie wzmocnienie.
Strzelił gola i chciał... wyszargać kozła. Potem przeprosił [WIDEO]
- Kibice Sevilli boją się, że Polak niedługo odejdzie do wielkiego klubu. Ma taki potencjał?
- Dla Krychowiaka najlepiej będzie skupić się na grze dla obecnego klubu. Głowa wolna od transferowego zawirowania lepiej pracuje na boisku. Natomiast jeśli dalej będzie się tak dynamicznie rozwijał, to ma duże szanse na wielki transfer, bo Sevilla to świetne okno wystawowe.
- Jego klauzula odejścia to 30 milionów euro. Ktoś tyle zapłaci za defensywnego pomocnika?
- Cena wygląda na dość wygórowaną, ale w dzisiejszej piłce jest tak, że wielkie kluby nie liczą się z pieniędzmi. Jeśli kogoś chcą, to przychodzą, płacą i zabierają piłkarza. Z Krychowiakiem może być tak samo.
- Wróćmy na chwilę do początków pana gry w piłkę. Pamięta pan pierwszy mecz dla Lyonu?
- No jasne! Pierwszy zawsze wspomina się z sentymentem. To był mecz Pucharu Intertoto, przeciw Odrze Wodzisław. Strzeliłem wtedy mojego pierwszego gola w zawodowej piłce. A co do Polski, to wiem, że macie tam dobrą ligę. Pamiętam też Jacka Bąka, graliśmy razem w Lyonie. I trenera Kasperczaka, z reprezentacji Mali.
- Jest pan uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii Sevilii, strzelił pan dla tego klubu ponad 130 goli, wygrał dwa razy Puchar UEFA, raz Superpuchar UEFA. Który z tych wielu momentów uważa pan za najbardziej wyjątkowy?
- Tych pięknych chwil rzeczywiście było wiele, bo miałem to szczęście, że trafiłem na wyjątkowy okres w historii klubu, taki, w którym zdobyliśmy wiele tytułów. Skoro jednak mam wybrać jeden, to wskazuję moment wygrania przez nas pierwszego Pucharu UEFA.
- W 2009 roku cały świat mówił o pana geście solidarności z Palestyną, gdy przy okazji meczu z Deportivo La Corunia pokazał pan koszulkę z napisem „Palestyna”. Jaka była geneza tego gestu?
- To był bardzo trudny okres dla Palestyńczyków, zresztą im nadal jest bardzo ciężko. Chciałem wykonać gest solidarności, zwrócić uwagę świata, ponieważ to, co się tam działo i dzieje jest niewyobrażalną niesprawiedliwością. Niestety za mało nagłośnioną.
- Hiszpańska federacja ukarała pana wtedy grzywną w wysokości 4 tysięcy euro. Chciał ją za pana zapłacić jeden z irańskich klubów. Jak to się skończyło?
- Karę zapłaciłem sam, choć mogłem się odwoływać.
- A jak pan teraz ocenia sytuację Palestyńczyków? Do sprawiedliwości wciąż tam daleko.
- To co się tam dzieje, jest rażącą niesprawiedliwością. Niestety, społeczność międzynarodowa i ONZ są zbyt bierne w tej sprawie. Wszyscy więc są po trosze odpowiedzialni za cierpienia Palestyńczyków.
Irina Shayk: Przy Ronaldo czułam się BRZYDSZA [ZDJĘCIA]
- Jest pan muzułmaninem, a obecny świat jest pełen konfliktów, również między religiami. W jakim kierunku to pójdzie? Moim zdaniem najbliższa przyszłość nie wygląda różowo…
- Jestem przeciwko jakiemukolwiek ekstremizmowi. Czasem ten ekstremizm chowa się za religią, czasem za polityką, innym razem za jakąś ideologią. Ale zgadzam się z tym co mówisz, źle to obecnie wygląda. Zamiast kopać coraz głębszy rów i atakować się wzajemnie, dla dobra wszystkich trzeba szukać porozumienia. Rządy i my też ponosimy za to częściową odpowiedzialność.
- Ma pan własną fundację, dużo czasu poświęca działalności charytatywnej. Który z pańskich dobroczynnych projektów daje panu najwięcej radości?
- Najwięcej czasu i energii poświęcam projektowi Fundacji Kanoute pod nazwą „Sakina”. W Mali zbudowaliśmy ośrodek dla sierot, teraz może pomieścić 60 dzieci. Mają tam zakwaterowanie, szkołę, przychodnię lekarską, zakład przysposobienia do zawodu. Zaglądam tam każdego roku i serce mi rośnie jak widzę, czego udało nam się dokonać. Choć jestem świadomy, że wciąż możemy tam wiele rzeczy poprawić i do tego będziemy dążyć.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail