Neymar w sobotę przeszedł samego siebie. Zagrał fatalne spotkanie z Malagą, przyczynił się do porażki swojej drużyny, ukarany został dwoma idiotycznymi zółtymi kartkami, a na koniec jeszcze - jakby w ramach puenty - ironicznie zaczął klaskać, jednoznacznie kierując się w stronę czwartego arbitra. Miał pecha. Zrobił to na tyle teatralnie, że Jesus Gil Manzano, sędzia sobotniego spotkania, odnotował jego zachowanie w protokole pomeczowym.
Wystarczyło. Radio COPE jeszcze w sobotni wieczór ogłosiło, że Brazylijczyka nie zobaczymy w El Clasico. To drugie kolejne spotkanie Katalończyków w terminarzu. W tym pierwszym, z Realem Sociedad, reprezentant "Canarinhos", odpoczywać będzie za czerwony kartonik przeciwko Maladze. Dalej czekać go będzie jednak bolesna dyskwalifikacja. Hiszpanie są bowiem konsekwentni. "Odnoszenie się do arbitra z pogardą lub lekceważeniem" - czytamy w regulaminie. Skracając - obrażasz arbitra, pauzujesz. Kara to dwa, czasem trzy mecze przymusowego urlopu.
Kalenadarz jest tymczasem nieubłagany. Te starcia to kolejno: Real Madryt, Osasuna oraz derby z Espanyolem. Starcia, które prawdopodobnie zadecydują o mistrzostwie Hiszpanii.
Luis Enrique wielkiego pola manewru już nie ma. Rafinha nie zagra do końca sezonu. Paco Alcacer prawdopodobnie do końca sezonu nie strzeli już gola. Średnią bramek ma bowiem imponująco fatalną. Innych kandydatów do gry nie ma. W La Liga pozostanie więc łatanie dziur, a jedyną szansą dla Katalończyków stanie się Liga Mistrzów. Liga Mistrzów, gdzie Neymar powinien być wypoczęty i wyjątkowo głodny gry.