Robert Lewandowski, Antoni Piechniczek

i

Autor: Cyfra Sport/Super Express Robert Lewandowski, Antoni Piechniczek

W drodze na EURO 2024

Antoni Piechniczek z ważnym przypomnieniem przed barażami Biało-Czerwonych. Rzecz dotyczy Roberta Lewandowskiego [ROZMOWA SE]

2024-03-16 8:42

Już za kilka dni Biało-Czerwoni zagrają z Estonią w półfinale baraży o udział w mistrzostwach Europy, które w czerwcu i lipcu odbędą się w Niemczech. Antoni Piechniczek, który dwa razy wprowadził Polaków do finałów MŚ, w baraże się „nie bawił”; załatwiał sprawę w grupie. W rozmowie z „Super Expressem” wszedł na chwilę – na naszą prośbę – „w buty” ibecnego selekcjonera.

„Super Express”: - Myśli pan, że przed Michałem Probierzem – ze względu na stawkę – zadanie trudne mentalnie?

Antoni Piechniczek: - Bądźmy dobrej myśli... A stawka? Kiedy w maju 1981 naszym rywalem była reprezentacja NRD, ja grałem o swoją selekcjonerską „głowę”. Gdybyśmy przegrali, byłaby zmiana na stanowisku trenera kadry. Z drugie strony – kiedy selekcjoner właśnie pod taką ścianą stoi, może powiedzieć piłkarzom: „Panowie, to dla mnie, ale i dla was mecz ostatniej szansy. Jeśli nie zakwalifikujemy się teraz, wielu z was już na kolejne finały nie będzie mieć okazji pojechać”. To jest mocny argument, by szukali zwycięstwa za wszelką cenę. Wszystkiego nigdy nie wygrasz; ale jesteś wielkim trenerem, jeśli przekonasz piłkarzy, by wygrali ten mecz, który jest w danym momencie najważniejszy. Tego życzę Michałowi Probierzowi.

- Musi się jednak zmierzyć na przykład ze sprawą Piotra Zielińskiego, który raczej nie będzie mieć w nogach zbyt wielu minut z meczów klubowych…

- Owszem, to jest problem Zielińskiego, problem całej kadry i problem selekcjonera oczywiście. Ale trzeba szukać wariantów zastępczych. Ja też ich musiałem szukać we wspomnianym meczu z NRD, a potem – w półfinale mistrzostw świata w Hiszpanii, w którym nie mógł zagrać Boniek.

- Zieliński grać może; pytanie, czy powinien, jeśli nie będzie grać regularnie w klubie?

- Trener Probierz będzie mieć okazję obserwowania Zielińskiego podczas 2-3 treningów, jakie przeprowadzi przed meczem z Estonią. Będzie też mieć okazję do szczerej rozmowy z samym zawodnikiem w cztery oczy. I na tej podstawie podejmie decyzję. Jaką? Będzie mieć dwa warianty. Pierwszy – to gra zawodnika od początku. Zawsze może go zdjąć z boiska, gdy piłkarz zacznie „umierać ze zmęczenia”. Albo jeśli będzie grać do kitu, może go ściągnąć nawet po kwadransie. Drugi wariant – gramy bez Zielińskiego i zostawiamy sobie szansę, że w razie potrzeby wejdzie i może odmieni coś w końcówce.

- A pan co by zrobił?

- Myślę, że ten pierwszy wariant jest lepszy: Zieliński gra od początku, a jeśli będzie prezentować się słabo – ława i dziękuję.

Antoni Piechniczek z ważnym przypomnieniem przed barażami Biało-Czerwonych. Rzecz dotyczy Roberta Lewandowskiego

- Kiedy patrzy pan dziś na formę potencjalnych reprezentantów, to bardziej martwi pana stan naszej ofensywy czy jednak wybór wśród obrońców?

- Zawsze zaczyna się budowę jedenastki od obrony. Dopóki jest 0:0, zawsze możemy wygrać. A jak po pierwszej połowie przegrywa się na przykład z Walią 0:2, trudno sobie wyobrazić wygraną 3:2, prawda?

- Myśli pan, że tą solidną obronę dziś mamy?

- Nie wiem. Wiem, że trzeba im przekazać wiarę we własne umiejętności. A poza tym – do dobrej gry obronnej nie wystarczy trójka czy czwórka obrońców. Każdy inny reprezentant też musi się kłaść spać z myślą o tym, jakie ma zadania do wykonania. I że mecz przeciwko Estonii – a potem, miejmy nadzieję – kolejnemu barażowemu rywalowi jest trzy razy ważniejszy od każdego ligowego spotkania. Nawet tego przeciwko Realowi…

- Wywołuje pan, jak rozumiem, w ten sposób Roberta Lewandowskiego. To piłkarski lider tej reprezentacji. Ale czy nie jest tak, że ona potrzebuje jeszcze lidera mentalnego, jakim był na przykład Kamil Glik?

- Wszyscy oczekują tego, że miałby nim być Lewandowski. A ja myślę, że on zachowuje własne „ja” i być może inni w tej kadrze powinni się do niego dostroić? A już na pewno nie jest tak, że tylko Lewandowski ma w pojedynkę ponaprawiać wszystko, co złe w całej drużynie, a reszta już nie musi. Generalnie mam wrażenie, że nasi reprezentanci żyją piłką i sportem na treningu i na meczu, ale po nim – już niekoniecznie. Czy któryś z nich oglądał niedawne halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce? Pewnie nie. A można się z takiej obserwacji wiele nauczyć.

- Na przykład?

- Weźmy bieg na 1500 m. Nie było żadnego zawodnika, który po przekroczeniu mety ustałby na nogach. Wszyscy padali na bieżnię ze zmęczenia. To zapytajmy teraz dowolnego kadrowicza: „Ile razy w życiu zaległeś na murawie i szukałeś tlenu?”.

- Ma pan jakieś obawy przed półfinałowym meczem z Estonią?

- Nie. Raczej życzenie: by nie tylko wygrać, ale zrobić to w dobrym stylu, zwyciężyć wysoko. Nie tak, jak z Wyspami Owczymi, kiedy zdobyliśmy gola w 3. minucie, a na następnego czekaliśmy gdzieś do 65. Chodzi o dobre samopoczucie przed meczem o wszystko, tym drugim w barażach.

- A którego rywala by pan w finale wolał?

- Teoretycznie łatwiejszym rywalem powinna być Finlandia.

Sonda
Czy Polska wygra baraże i awansuje na Euro 2024?
NIE MA PRECYZJI, NIE MA DYNAMIKI’’ - Tomaszewski OSTRO o LEWANDOWSKIM!
Najnowsze