„Super Express”: - Już przed meczem ze Słowenią mówił pan, że może być kiepsko. No i stało się...
Zbigniew Boniek: - Każdy, kto przyglądał się ostatnie kadrze, mógł się spodziewać najgorszego. Wszystko nam się rozłaziło, a Beenhakker nie był już tak napalony na pracę w Polsce jak wcześniej. Od pół roku kłamał, że nie udziela się w Feyenoordzie... Jeśli ktoś go atakował, to wpadał w histerię. Jego relacje z PZPN były złe, a to się przełożyło na piłkarzy, którzy czuli, że coś jest nie tak. Beenhakkera powinno się zwolnić już w marcu, choć wtedy byłaby to niepopularna decyzja. Teraz to żadna sztuka. Dziś to nawet moja babcia by go zwolniła.
Lato wyrzucił Leo w trakcie telewizyjnego wywiadu. Tak to się załatwia?
Niby nie, ale rozumiem Grześka. Po takim meczu mógł go szlag trafić. Choć pośpieszył się. Bo gdyby się ugryzł w język, to na wtorkowym spotkaniu Leo sam by zrezygnował i nie trzeba by mu płacić ostatniej wypłaty.
Dlaczego w ostatnich meczach zagraliśmy tak słabo?
Dużym błędem był sam sposób przygotowań. Żadna poważna kadra nie przygotowuje się do meczu u siebie na zgrupowaniu w innym kraju. U nas na reprezentantów przesadnie chucha się i dmucha. Brakuje im tylko na autokarze napisu „święte krowy”. Wywieźli ich na niemiecką wieś, gdzie nie czuli atmosfery. A ja przygotowywałem się do meczów na Stadionie Śląskim w Kamieniu, kilkanaście kilometrów od Chorzowa. I jak przyszło do mnie 50 górników, albo matka z dzieckiem po autograf, to mnie to podniecało. A teraz kadrowiczów podwiozą dzień przed meczem do pięciogwiazdkowego hotelu, gdzie nie mają kontaktu z ludźmi.... Nie tak to powinno wyglądać.
Kto po Leo? Faworytem jest Smuda.
Franek powinien być selekcjonerem od marca. Ale nie został i teraz apeluję: Franz, nie bierz się za to! Dla mnie byłby kandydatem numer jeden, jednak nie na te czasy. Smuda żyje adrenaliną, walką o punkty, tabelą, on musi czuć podnietę. A teraz, przez prawie trzy lata, kadra będzie grała o szyszki. To nie dla Smudy, on się wykończy! Jak Franek wchodzi na dyskotekę, to muszą być światła, coś się musi dziać. A te światła są teraz zgaszone. Powinien zostać selekcjonerem, ale po EURO 2012.
No to kto?
Jurek Engel. Potrzebny jest analityk, który to poukłada, będzie jeździł, obserwował... Engel świetnie się w tym odnajduje. Wziąłbym jego lub Stefana Majewskiego. Choć faworytem Laty jest chyba Kasperczak. A na marginesie: Beenhakker zrobił dla polskich trenerów jedną dobrą rzecz: podniósł zarobki. Nowy trener może liczyć na 300-400 tysięcy euro rocznie, a to przy pracy gwarantowanej przez trzy lata daje bardzo ładną sumę.
A co z piłkarzami? Niektórym trzeba podziękować...
To prawda. Skupiamy się na trenerze, a przecież nie jest to ani całe dobro, ani całe zło naszej piłki. Jak mówi Jan Tomaszewski, jeśli w burdelu nie idzie interes, to się powinno wymienić panienki, a nie łóżka. A co do piłkarzy... Krzynówek nie powinien grać w kadrze już od dwóch lat, na Żewłakowa też nie możemy już liczyć. Zmian przed EURO musi być sporo.
Boniek: Stawiam na Engela
2009-09-10
19:47
Zbigniew Boniek (53 l.) jest zniesmaczony tym, co zobaczył w meczu Słowenia – Polska (3:0). Po Beenhakkerze płakał nie będzie, a w roli nowego selekcjonera widzi ... Jerzego Engela (57 l.).