Fernando Santos nie miał łatwego zadanie przed pierwszymi meczami eliminacji do mistrzostw Europy 2024. Wielu zawodników kadry narzeka na urazy i nie mogło stawić się na zgrupowaniu przed rywalizacją z Czechami i Albanią. Zwłaszcza w defensywie Santos musi poradzić sobie bez kilku kluczowych zawodników, ale i w ataku brakuje m.in. Arkadiusza Milika. Wydawać by się mogło, że przy absencji piłkarza Juventusu szansę dostanie Dawid Kownacki.
Kownacki brutalnie szczery. Tak poczuł się, gdy nie dostał powołania od Santosa
26-latek świetnie radzi sobie w Fortunie Dusseldorf i tylko w lidze ma w tym sezonie 11 trafień oraz 7 asyst. Nawet jak na 2. Bundesligę jest to wynik bardzo dobry i wielu ekspertów uważało, że Kownackiemu powołanie się po prostu należy. Santos pominął jednak zawodnika w powołaniach. Kownacki przyznał, że był to dla niego bolesny cios. - Jestem w swojej najlepszej formie od dłuższego czasu, wykręcam dobre liczby, gram regularnie, gram wszystko praktycznie. Też, patrząc na sytuację i konkurencję w kadrze, to wydaje mi się, że mogłem spodziewać się tego powołania. Ale dzisiaj zobaczyłem, że mnie nie ma. Trochę poczułem się, jakby mnie ktoś strzelił w twarz - powiedział zawodnik w w wywiadzie na kanale Foot Truck.
- Nikt do mnie nie dzwonił, nie miałem też żadnego sygnału, czy ktoś ze sztabu obserwował mnie na jakimś meczu. Jedyny sygnał, jaki miałem, to od doktora reprezentacji, kiedy trzy czy cztery tygodnie temu złapałem uraz. Dostałem telefon z zapytaniem, co się stało i jak sprawa wygląda, bo wiem, że co poniedziałek zdawał raport trenerowi o stanie zdrowia zawodników. Dzięki temu wiedziałem, że jest zainteresowanie moją osobą, ale tak poza tym żadnych sygnałów nie dostawałem - wyjawił Kownacki.