„Super Express”: - Naderwanie mięśnia dwugłowego Roberta Lewandowskiego. Trzeba dać na mszę za naszych na EURO?
Jacek Ziober: - To są wredne kontuzje! Sam doświadczyłem właśnie naderwania mięśnia dwugłowego, ale także mięśnia łydki. Dojście do pełnej dyspozycji nie jest przy tych urazach proste i zabiera sporo czasu. Nie wiemy, jak poważne jest owo naderwanie; czy rozerwane są włókienka mięśniowe; czy pojawił się krwiak.
- Do meczu z Austrią jeszcze osiem dni. Sztab medyczny reprezentacji zakłada, że uda się zdążyć z rekonwalescencją. To możliwe?
- Jest we mnie trochę niepokoju, czy tego czasu wystarczy… Jest jeszcze rzecz: przy tego rodzaju urazach czasami wygląda na to, że jest wszystko w porządku. Na treningu człowiek potrafi wystartować do piłki, pobiegać, pokopać. Ale intensywność meczowa jest zupełnie inna. I wystarcza jeden ruch, aby kontuzja się odnowiła…
- Następne pytanie w zasadzie jest retoryczne: brak „Lewego” to duża strata?
- Odpowiem anegdotką z własnego życia: kiedyś mój tato, który był moim wielkim kibicem, w okresie mojej słabszej formy spytał trenera Jezierskiego: „Czemu go ciągle wystawiasz?”. Odpowiedź była krótka: „Bo przy nim stoi zawsze trzech obrońców”. I tak jest z Robertem. Dlaczego Karol Świderski ma tak wiele ważnych bramek w reprezentacji? Bo ma ciut łatwiej w polu karnym, gdy Robert koncentruje na sobie uwagę rywali.
Legendarny trener wyraziście o sytuacji zdrowotnej Roberta Lewandowskiego. „Fachowcy, ale...”
- Ale w meczu z Holandią – i oby tylko w nim – go nie będzie. No to co robimy?
- Jest takie porzekadło: „Umarł król, niech żyje król!”. Z takich kłopotów wynikających przed ważną imprezą potrafią zrodzić się dobrze rzeczy. Myślę, że i bez Roberta możemy zagrać fajny mecz. W końcu jego nieobecność to szansa dla innych na pokazanie pełni możliwości.
- Trochę stara się pan robić dobrą minę do złej gry!
- Dlaczego?! Brak Roberta – na którego zazwyczaj liczy się w każdym momencie gry – będzie dodatkowym bodźcem dla większego zaangażowania reszty drużyny! Nie da się już liczyć na to, że wszystko załatwi lider. Mam nadzieję, że z tych obecnych opresji damy radę wyciągnąć pozytywy. Że chłopaki ten temat wykorzystają. Muszą tylko uwierzyć w siebie!
- Bez Roberta na boisku strzelili trzy gole Ukrainie. I zwycięskiego w meczu z Turcją!
- No właśnie! Oddychamy, żyjemy, dajemy radę!
- Pod nieobecność lidera inni są odważniejsi?
- Coś w tym jest. Być może nieobecność „Lewego” uwolni głowy piłkarzy! Miewałem wrażenie, że kiedy Robert jest na boisku, czasem na siłę szukają sposobności dogrania do niego: „bo on to na pewno skończy lepiej niż ja”. A po co? Nie szukaj gościa, który jest pokryty, do którego nie masz szans zagrać. Możesz sam skończyć tą akcję? To skończ ją.
- Kto powinien zastąpić Roberta w meczu z Holandią?
- Tylko Adam Buksa! Waleczny człowiek, przydatny w polu karnym. Szuka piłki, ale i jego piłka szuka.
- Zanim dowiedzieliśmy się o kontuzji „Lewego”, były dwa zwycięskie mecze: z Ukrainą i Turcją. Co panu powiedziały o naszym zespole?
- Z dużym dystansem podchodzę do tych wygranych. Bo o ile widzę u Michała Probierza chęć zmiany oblicza naszej drużyny i próby grania piłką, o tyle – niestety – brakuje nam do tego wykonawców.
- Mocne słowa!
- Nawet niegrający w pierwszym składzie Ukraińcy – o Turkach już nie wspominając – potrafili w 2. połowie stłamsić nasz zespół, zdominować go. Wygraliśmy, choć tak naprawdę – zwłaszcza z Turcją – wygrać nie mieliśmy prawa. Choćby dlatego, że nie byliśmy w stanie kilkoma podaniami utrzymać się przy piłce, wyprowadzić składnej akcji – o ile nie zagraliśmy długiej piłki.
- Krótko mówiąc – stara polska taktyka: laga na napastnika!
- Dokładnie!
- No dobra. Ale w meczu z Turcją taka laga przyniosła nam gola Karola Świderskiego!
- Bo jest różnica między tradycyjną „lagą do przodu” w panice, kiedy obrońca nie wie, co z piłką zrobić, a mądrym zagraniem, w odpowiednim tempie i czasie. Jan Bednarek ten czas wyczuł.
- A potem nie tylko on. Bo długie podania poprzedzały też akcję bramkową Nicoli Zalewskiego oraz „setkę” Kacpra Urbańskiego.
- To prawda. Ale widział pan przyjęcie piłki w wykonaniu Zalewskiego? Kierunkowe, z dynamiką. Od razu wiedział, co chce zrobić; jak chce wejść w defensywę. Złamał akcję do środka i sam ją sobie wykończył. Urbański też to zrobił, tyle że wykończył inaczej, gorzej niż Zalewski.
Snajper polskiej reprezentacji bardzo jasno określił cel Biało-Czerwonych na EURO. „Nie mówię tego ironicznie”
- Rozgadaliśmy się na temat lagi, ale przecież nie tak mamy grać?
- Nie tak, bo Michał Probierz tego nie chce. Tylko że z budowaniem akcji mamy problem. Chcielibyśmy się utrzymać przy piłce, rozgrywać ją, grać z bramkarzem. Ale niestety nie mamy na tyle techniki, by to robić. Jeżeli na własnej połowie każdy nasz zawodnik musi dotknąć piłkę 2-3 razy, to w ten sposób ułatwia pressing drużynie przeciwnej. Ruchliwość jeszcze jest jako taka, ale przyjęcie, odegranie, gra na jeden kontakt sprawia nam ogromny problem. Piłka ucieka, jest podana niecelnie… Brakuje podstawowych elementów wyszkolenia technicznego!
- Nie wmówi mi pan, że Piotr Zieliński nie jest dobrze wyszkolonym technicznie zawodnikiem!
- Nie zamierzam. Może po prostu nie ma w reprezentacji partnerów do takiej gry, o jakiej mówiłem? W tym kontekście cieszy mnie to, co robi trener Probierz, wprowadzając odważnie młode, nowe twarze – jak Zalewski czy Urbański. Jeżeli dostanie szansę pracy w dłuższej perspektywie, to może mu się ta zmiana pokoleniowa uda. Ale to jest proces: trudny i czasochłonny. Więc dobrze, że przed EURO ten balonik oczekiwań nie jest napompowany, jak to miewało miejsce przed poprzednimi turniejami.
- Skoro nie mamy – na razie? - umiejętności budowania akcji, może jednak trzeba zbudować zasieki przed naszą bramką i jednak grać tą lagą – tylko wysublimowaną, jak Bednarek z Turcją?
- Laga na Robercika – jak będzie zdrowy – mówi pan? I zasieki? Czyli pozwolić grać Holendrom i Francuzom, którym piłka wręcz klei się do nóg? Przecież jeśli cofniemy się na własną połowę, wejdziemy we własne pole karne, to nas rozniosą w pył! Więc przynajmniej próbujmy zagrać pressingiem na połowie przeciwnika. W obu tych meczach kontrolnych – zwłaszcza w pierwszych połowach – czasem nam się to udawało. I wykorzystajmy atuty, jakie mamy. Choćby wspomnianego Zalewskiego na wahadle.
- A Urbański powinien grać w jedenastce?
- On ma 19 lat, a wszedł do reprezentacji z drzwiami. Więc nie wiem, dlaczego miałby nie dostać tej szansy. Ruchliwy, dobrze wyszkolony chłopak. Sęk w tym, że – moim zdaniem – najlepszy bilet ma do gry na pozycji… Zielińskiego. A niezależnie od tego, że z 90 meczów Piotrka w kadrze tych dobrych było bardzo niewiele, trudno sobie wyobrazić rezygnację z niego. Bo jak on dobrze wejdzie mecz, to trudno go zatrzymać.
- Mówił pan, że skupienie się na defensywie byłoby błędem. Panu też cierpła chwilami skóra na widok gry naszej defensywy?
- Bramki stracone z Ukrainą i Turcją pokazały, że ta nasza gra w defensywie – trójką, bardzo wysoko – jest wielce ryzykowna. Każda piłka za plecy obrońców jest niebezpieczna, bo nie mamy w tej trójce stoperów specjalnie szybkich graczy. I jeśli nie będą dobrze antycypować, czytać zamiarów rywala, to w rywalizacji z Holendrami czy Francuzami będzie niewesoło…
- Trener Probierz ćwiczył grę trójką stoperów i na trzy dni przed meczem z Holandią tego systemu raczej nie zmieni. Jak pan by zestawił ten tercet, bo różne jego wersje widzieliśmy?
- Szczerze? Nie ma między nimi „schodów”. Wybór zależeć będzie od oceny zgrania, zrozumienia między kandydatami – a tej oceny dokonać musi Michał Probierz. No i od nastawienia mentalnego w danym dniu. Bo – mówiąc szczerze – wolałbym, żeby nikt na murawę nie wychodził z taką głową, jak miało to miejsce w przypadku Salamona w meczu z Turcją. Sędzia w Warszawie był dla niego łaskawy. Na EURO by już nie był…
- Jakiś tajny atut Polaków?
- Zalewski – choć tu już trudno o tajności mówić. No i zastanawiam się jeszcze, jaki jest status w tej kadrze… Kamila Grosickiego. Jak widzę, że zaczynają mi Turcy tłamsić zespół, a jednak trzymam kogoś takiego jak „Grosik” na ławce, to…. chyba robię coś bezsensownego. Bo on ma zdolność, by urwać się dwa-trzy razy rywalom, ostudzić ich ofensywne zapędy.
- OK. Pytanie na podsumowanie, takie prosto z mostu: jak będzie z Holandią?
- Musimy powalczyć na 150 procent – nie 100, nie 110, ale właśnie 150 – by mieć cień nadziei na dobry wynik. Podobnie zresztą z Francją. Z Austrią możemy wygrać, choć lekko nie będzie. A jak już wygramy, to może byłoby dobrze, żeby chłopaki pomyśleli o nieco bezpieczniejszej formie „cieszynki”, niż podskoki?