Były piłkarz reprezentacji i menedżer piłkarski, m.in. Roberta Lewandowskiego wciąż przebywa w Hiszpanii. Jest pod ciągłą kontrolą lekarzy szpitala w którym spędził ponad dwa miesiące, walcząc o życie. Powrócił już do pełnej samodzielności życiowej, ale chciałby choć w małym wymiarze powrócić do aktywności zawodowej w roli menedżera. W Hiszpanii dostał nieoczekiwaną propozycję pracy z młodymi piłkarzami.
Super Express: - W jednym z wywiadów powiedział pan, że z tej choroby trudno się wyleczyć się w stu procentach, ale patrząc na pana zdjęcia i aktywność fizyczną, to chyba wraca pan szybko do zdrowia?
Cezary Kucharski: - Czuję się lepiej i wyglądam chyba coraz lepiej, bo przybrałem na wadze 12 kg od 14 kwietnia gdy wyszedłem ze szpitala, czyli wróciłem do „wagi piłkarskiej”. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci. Cały problem jest wewnątrz organizmu i potrzebuję leczenia nawet kilkumiesięcznego. Liczę, że odpowiednie nastawienie, leki i dieta sprawią, że sobie poradzę. Codziennie mam zajęcia rehabilitacyjne. Sport, a raczej jest to obecnie rekreacja, daje mi siłę do dalszej walki z chorobą.
- Jest pan pod stałą kontrolą lekarzy w Hiszpanii?
- Tak. Co rusz mam jakieś badania w szpitalu w Villajojosa, bo ta choroba pozostawia uboczne dolegliwości. Muszę się chronić przed infekcjami, ostatnio przyjąłem trzecią dawką szczepionki na COVID. Badania i leczenie mam ustawione na pół roku do przodu. Ale jestem już samodzielny, proste czynności, choćby żeby pojechać samochodem na zakupy nie sprawiają mi problemów.
- Jak się zmieniło pana podejście do życia po chorobie w czasie której aż 30 dni spędził pan w śpiączce farmakologicznej?
- Choroba była dodatkowym, bardzo silnym impulsem, żeby przeorganizować swoje życie i mam inne podejście. W 95 procentach jestem skupiony na tym, żeby dojść do zdrowia, ale pewnie nadejdzie taki dzień, a może już odczuwam trochę głód aktywności zawodowych. Jeśli ze zdrowiem będzie wszystko w porządku, to wrócę przynajmniej w części do tego, co robiłem wcześniej.
- Do roli menedżera piłkarskiego?
- Mam propozycje od rodziców, czy od samych piłkarzy, żeby zająć się ich karierą. To byłoby najprostsze, żeby wrócić do branży i zaangażować się ponownie. Ostatnio miałem też propozycję bycia trenerem lokalnej drużyny tutaj w Hiszpanii. Jeden z członków zarządu klubu, którego poznałem na zajęciach rehabilitacji zaproponował mi trenowanie 15-16 latków. Nie widzę siebie w roli głównego trenera, ale jako szkolącego napastników - czemu nie?
- Wspomniał pan w jednej rozmowie, że w trakcie śpiączki ominęły pana 18 urodziny syna. Wiem, że gra w piłkę, a ma talent po tacie?
- Mówią, że Kuba ma talent, ale zobaczymy jak będzie z charakterem. Gra w klubie La Nucia, jest piłkarzem ofensywnym, mogącym grać na każdej pozycji. Na razie nie promuję syna, bo podchodzę do tematu inaczej niż inni rodzice, spokojniej i cierpliwie.
Barcelona chce go sprzedać, a piłkarz nie chce odejść. Kuriozalna sytuacja!