Fernando Santos ma za sobą dwa mecze w roli selekcjonera reprezentacji Polski. W marcu w fatalnym stylu rozpoczął pracę od blamażu z Czechami (1:3), ale po kilku dniach niejako odbudował zaufanie zwycięstwem z Albanią (1:0). Nie minęło jednak wiele czasu od tych spotkań, a wokół Portugalczyka zrobiło się gorąco. Wszystko przez to, że tuż po marcowym zgrupowaniu przyznał w rozmowie z TVP Sport, że gdyby to od niego zależało, w czerwcu nie rozegrałby sparingu z Niemcami. Mówił też, że ważniejsze będzie dla niego eliminacyjne starcie z Mołdawią, czym dolał oliwy do ognia. Kibice podzielili się na dwa obozy, a sam Santos tłumaczył się, że został źle zrozumiany. Nie zmienia to faktu, że nie najlepszy przekaz poszedł w świat, o czym świadczy m.in. najnowsza wypowiedź Jacka Bąka.
Fernando Santos zezłomowany przez Jacka Bąka. "Lepiej niech siedzi w domu"
- Takie słowa są słabe i zbędne. Dla mnie to nie do przyjęcia. Mam olbrzymi szacunek do osiągnięć obecnego selekcjonera, ale jeśli jakikolwiek trener uważa, że taki sprawdzian jest niepotrzebny, to lepiej niech siedzi w domu. W kadrze nie ma meczów ważnych i mniej ważnych, zwłaszcza jeżeli mówimy o tak prestiżowym starciu jak to z Niemcami - wypalił były kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z TVP Sport. Bąk rozegrał w kadrze 96 meczów, także z Niemcami, i doskonale rozumie ciężar gatunkowy tych spotkań.
- Takie spotkania nie przytrafiają się często, zarówno kibicom jak i piłkarzom. Wysyłając taki sygnał, Santos sam strzelił sobie w kolano. Każdy mecz w narodowych barwach to wielkie wyróżnienie. To trochę tak jak z treningami – nie wyobrażam sobie, by szkoleniowiec wyszedł na zajęcia i powiedział zawodnikom, że mają pracować na pół gwizdka. Nie zapominajmy, że wygrana z tak mocnym rywalem może zbudować zespół pod względem mentalnym - ocenił 50-latek.