Jakub Kwiatkowski był jedną z niewielu postaci w PZPN, która przetrwała zmianę na stanowisku prezesa oraz kolejnych selekcjonerów. Współpracował on z Adamem Nawałką, Paulo Sousą, czy ostatnio z Michałem Probierzem. Dlatego wydawało się, że kontynuacja pracy w biało-czerwonej kadrze jest jedynie formalnością. Kilka tygodni temu doszło jednak do zwrotu akcji i okazało się, że PZPN planuje rozstanie z Kwiatkowskim, a wynika to z decyzji Probierza. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach i ponownie miało to negatywny wydźwięk dla PZPN.
Kwiatkowski przerwał milczenie po rozstaniu z PZPN
Mimo że Kwiatkowski w PZPN pracował ponad dziesięć lat w oficjalnym komunikacie nie znalazło się słowo "dziękuję", co również rzuciło się w oczy dziennikarzom i kibicom. Teraz Kwiatkowski zdecydował się opowiedzieć o całej sytuacji w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Były pracownik PZPN odniósł się do listu podpisanego przez 160 dziennikarzy i fotoreporterów z wyrazami wsparcia. - Byłem zszokowany, trudno mi było uwierzyć, że powstał. Szczerze? Poleciała łza ze wzruszenia. Czytałem, co się dzieje wokół mnie, jaki wydźwięk mają komentarze po zwolnieniu z PZPN, co piszą zaskoczeni kibice, moje profile w mediach społecznościowych dosłownie płonęły. Szczególnie w pierwszych dniach po decyzji - powiedział Kwiatkowski.
- To dla mnie najlepsze referencje, lepszych nie umiałbym sobie wymarzyć i wyobrazić. To najpiękniejsze podziękowanie za 11 lat pracy. Wiadomo, że z PZPN nigdy takiego listu nie dostanę, skoro nawet w komunikacie o zwolnieniu mnie z pracy nie padło słowo "dziękuję". Wasz list pokazał, że moja praca, która niekoniecznie spotkała się z akceptacją obecnych władz PZPN, była dobra - dodał były team manager kadry.
Kwiatkowski skomentował również słowa Cezarego Kuleszy, który sugerował, że były przygotowane podziękowania dla byłego już pracownika. Kwiatkowski uważa, że nie zauważył nawet chęci podziękowania mu za współprace, co jest kolejną druzgocącą oceną obecnego PZPN. - Wygląda, że naprawdę szykowali mi wielką niespodziankę i trzymali ją w olbrzymiej tajemnicy, bo podczas pożegnania nie zauważyłem choćby ułamka chęci powiedzenia zwykłego "dziękuję". Słowa są tanie, teraz mówić można wszystko. Ja też mogę powiedzieć, że w przyszłym sezonie planuję grać w Realu Madryt. A jak się to ma do rzeczywistości, to wszyscy wiemy… - stwierdził Kwiatkowski.