Jerzy Dudek lubi kolędę Przybieżeli do Betlejem pasterze
Były kadrowicz przyznaje, że Święta Bożego Narodzenia są bardzo ważne w życiu jego rodziny. - To tradycja i wyjątkowy czas w moim domu - mówi Jerzy Dudek. - Gdy grałem za granicą, to za przygotowania odpowiedzialni byli moi rodzice. Zawsze staraliśmy je sobie z żoną zorganizować, choć byliśmy daleko od domu. Po zakończeniu kariery spotykamy się u mnie lub jedziemy do Knurowa i tam celebrujemy ten czas. W tym roku będzie wyjątkowo, bo jesteśmy całą rodziną u przyjaciół w Białce Tatrzańskiej. Będzie kapela góralska, więc wspólnie z nią sobie pośpiewamy. Z kolęd zawsze najbardziej lubiłem Przybieżeli do Betlejem pasterze - zdradza.
W Wigilę musi być karp i barszcz z uszkami
Legendarny piłkarz dodaje, że wigilijna kolacja musi składać się z dwunastu dań. Największym powodzeniem cieszy się za to karp. - Na stole wigilijnym zawsze musiał być karp - podkreśla Dudek wspominając okres dzieciństwa. - Uwielbiał go mój ojciec i konsumował w potężnych ilościach. Do tego barszcz z uszkami, sałatka ziemniaczana, pierogi z kapustą czy z mięsem. Zawsze liczyliśmy potrawy, czy jest ich dwanaście. To było minimum, które musiało pojawić się na stole w Wigilię. Zawsze była sztuczna choinka, a od czterech lat staramy się ubierać żywe drzewko. Jest duża różnica. Decyduje o tym urok i zapach żywej choinki. Czy pomagałem w świątecznych przygotowaniach? W mojej rodzinie jest dużo dziewczyn, więc mężczyźni byli zwolnieni z tej czynności. Jak czegoś zabrakło to wtedy biegaliśmy po zakupy - zaznacza.
Kolejny gest Lukasa Podolskiego. Wywołał wielkie emocje, niektórym brakło słów
- Jak każde dziecko czekałem na święta i szczególnie na prezenty. Wierzyłem w Świętego Mikołaja. Nie zapomnę chwili, gdy dostaliśmy z moim bratem Darkiem autobus na baterie. Był zdalnie sterowany, na kablu. To był dla nas niesamowity prezent w okresie dzieciństwa - mówi Jerzy Dudek w rozmowie z Super Expressem.
Autobus na baterie sprawił mu wiele radości
Słynny reprezentant Polski z nostalgią wspomina świąteczny czas z minionych lat. - Jak każde dziecko czekałem na święta i szczególnie na prezenty - podkreśla Dudek. - Nie zapomnę chwili, gdy dostaliśmy z moim bratem Darkiem autobus na baterie. Był zdalnie sterowany, na kablu. To był dla nas niesamowity prezent w okresie dzieciństwa. Wierzyłem w Świętego Mikołaja. Zawsze po kolacji świątecznej rodzice kazali nam umyć ręce lub zająć się czymś innym. W ten sposób odwracali naszą uwagę. W tym czasie ktoś mocno walnął w okno, a gdy wracaliśmy do pokoju, to prezenty znajdowały się już pod choinką. Miał je przywieźć Mikołaj na saniach. Wyglądaliśmy także tej pierwszej gwiazdki na niebie. Wtedy zasiadaliśmy do stołu. Czasami czekaliśmy na tatę aż wróci z pracy - przypomina były bramkarz polskiej kadry.