Nie ma jednej przyczyny
Biało-czerwoni zajęli w grupie dopiero trzecie miejsce. Bezpośrednią promocję zapewniły sobie zespoły Albanii i Czech. Eliminacje zawalił trener Fernando Santos. Jego następca Michał Probierz próbował ratować sytuację, ale zgubił punkty z Mołdawią, a na koniec też i z Czechami na Stadionie Narodowym. - Nie ma jednej przyczyny, która spowodowała takie cofnięcie się drużyny w jakości gry i w tym, co prezentuje na boisku - powiedział trener Jerzy Engel, cytowany przez PAP. - To cały szereg zdarzeń. Źle dobrani selekcjonerzy, którzy - jeśli chodzi o zagranicznych - zupełnie nie znali polskich realiów. Właściwie chcieli się zamknąć na tym, że Polska to Portugalia i uda się zrobić u nas to samo, co tam. No, nie uda się... - analizował.
Wystarczyło wygrać dwa mecze
Były selekcjoner nie mógł zrozumieć, że nasi piłkarze dali się wyprzedzić w grupie rywalom. Był przekonany, że z tej grupy nasi kadrowicze zapewnią sobie bezpośredni awans do niemieckich finałów. - Jestem trochę zażenowany tym, że jednak nie awansowaliśmy bezpośrednio - powiedział trener Engel, cytowany przez PAP. - Był moment, że wystarczyło wygrać dwa ostatnie mecze i "pozamiatalibyśmy" te eliminacje. A potknęliśmy się po raz kolejny na Mołdawii. I to mnie trochę wstrzymało z hurraoptymistycznymi opiniami, bo widziałem, że nie wszystko było dobrze przygotowane od strony piłkarskiej.
Nie skorzystali z autostrady
Engel powtarzał, że Polska była faworytem i nie powinna dać się wyprzedzić w tabeli Albanii i Czechom. - Można było te mecze rozegrać inną selekcją i w inny sposób - ocenił Engel. - Wcześniej pozwoliłem sobie powiedzieć, że mamy autostradę do mistrzostw Europy. Bo przecież mieliśmy... Graliśmy z Mołdawią u siebie, tymczasem z tej autostrady nie potrafiliśmy skorzystać - podsumował były selekcjoner reprezentacji Polski, który awansował na MŚ 2002.
Kacper Tobiasz o przywileju, głodzie sukcesu i wyzwaniach. To chce osiągnąć bramkarz Legii