O Grosiku zrobiło się głośno w Europie niedawno. Prestiżowy portal "Bleacher Report" opublikował listę pięciu piłkarzy, którzy mogą najbardziej zaskoczyć kibiców na Euro 2016. Polak znalazł się w prestiżowym gronie, obok Portugalczyka Renato Sanchesa, Hiszpana Aritza Aduriza, Turka Ouzhana Ozyakupa oraz Ukraińca Wiktora Kowalenko. Uzasadnienie wyboru było wręcz idealne. Trafione w punkt. Bo też cała kariera dynamicznego skrzydłowego wyglądała podobnie. "Dziwny sezon. Przybył do klubu w styczniu 2014 roku, a Rennes już po chwili gotowe było go sprzedawać". Cały Grosicki.
Sion zabrał mu wszystko
Zaczynał karierę w Pogoni Szczecin, skąd trafił do stolicy. W barwach Legii spędził jednak tylko jedną rundę. Dzisiaj piłkarz wspomina, że to był błąd. Że niepotrzebnie naciskał na transfer zagraniczny. Włodarze warszawskiej drużyny poszli mu jednak na rękę. Po czternastu spotkaniach na Łazienkowskiej trafił do FC Sion... gdzie zniknął na dwanaście miesięcy. - Straciłem wszystko - powiedział później piłkarz. Szwajcarski klub najpierw bowiem zesłał piłkarza do drugiej drużyny, nie pozwalał mu nigdzie odejść, a na koniec jeszcze ogołocił z zarobków. - Kazali mi podpisać dokumenty. Zrzekłem się wszystkiego. Pensji, samochodu, mieszkania.
Polska - Finlandia: Oceniamy biało-czerwonych. Grosicki koncertowo obalił Finlandię [OCENY]
Rękę wyciągnęła Jagiellonia Białystok. Na Podlasiu wreszcie dopisało szczęście. Pod skrzydła wziął go sam Tomasz Frankowski. A Grosicki wreszcie odpalił. Jesienią 2010 roku, po zaledwie kilku miesiącach gry, był już czołowym piłkarzem Ekstraklasy. Na tyle dobrym, że prawie milion euro wyłożył za niego turecki Sivasspor. I znowu. Romans trwał trzy lata, a Polak, chociaż otarł się nawet o Galatasaray, wyrastając na czołowego skrzydłowego ligi, ostatecznie żegnał się z zespołem skonfliktowany. - Powiedziałem menedżerowi, że jestem już zmęczony występami w Turcji. Chcę odejść - mówił wówczas w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Nad Bosforem miał markę. W najlepszym sezonie, 2011/12, zaliczył przecież we wszystkich rozgrywkach 7 goli i 13 asyst. Odrzucił jednak wszystkie oferty z Superligi i trafił do Rennes, gdzie zaczynał właściwie od początku. Odpalił dopiero teraz, po 1,5 roku gry, do końca marca zapisując na swoim koncie 8 bramek i dorzucając 3 asysty. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie próbował czegoś zepsuć. Zimą, w momencie, gdy notował fenomenalne statystyki, porównywalne w niektórych miejscach z Lionelem Messim i Cristiano Ronaldo, romansował z Legią Warszawa. - Chcę grać w pierwszym składzie. Mam dość przesiadywania na ławce rezerwowych i wchodzenia w końcówkach - wyjaśniał. Do pozostania przekonał go dopiero Mikael Silvestre, były piłkarz Manchesteru United, a dzisiaj pracownik Rennes.
Kamil Grosicki w Rennes w sezonie 2015/16 | |||||
Rozgrywki | Mecze | Minuty | Gole | Asysty | Gol/Minuty |
Ligue 1 | 28 | 1161 | 8 | 3 | 145 |
Puchar ligi | 2 | 116 | 0 | 0 | - |
Puchar Francji | 1 | 90 | 0 | 0 | - |
Oczywiście Grosik nie byłby sobą, gdyby nawet przy podpisaniu kontraktu czegoś nie odwalił. Tuż po złożeniu podpisu pochwalił się, że zostaje w Ligue 1 do 2019 roku. Innego zdania był klub, który związał się z zawodnikiem do lata 2020.
Reprezentacja czyli Beenhakker, Majewski, Smuda, Fornalik. I Nawałka
Kariera reprezentacyjna? Leo Beenhakker dał mu zadebiutować już w lutym 2008 roku. Piłkarz miał 20 lat, wielki talent, ale problemy klubowe szybko sprowadziły go na ziemię. Do kadry wrócił dopiero jesienią 2009 roku. Jako... środkowy napastnik. Na podobnie irracjonalny pomysł wpadł Stefan Majewski, który akurat rozpoczynał króciutką przygodę z reprezentacją i który wymyślił sobie, że biało-czerwoni będą dysponować najszybszym atakiem na świecie. Partnerem Grosika został więc znany przemytnik ze Skoczkowa, później gwiazda Auxerre, Ireneusz Jeleń. Niestety, w starciu z Czechami, jedynym, w którym podobne duo zostało wypróbowane, biało-czerwoni dominowali tylko w jednej statystyce. W rzutach rożnych.
Kamil Grosicki: Marzę, żeby zagrać tak na Euro
Prawdziwym rozczarowaniem dla Grosickiego było jednak dopiero Euro 2012. Powołanie dostał z marszu. W Turcji był gwiazdą. Miał grać w podstawowej jedenastce. W starciach z Grecją i Rosją wyczyny kolegów podziwiał jednak tylko z perspektywy ławki rezerwowych. Na murawie pojawił się dopiero w trakcie ostatnich dwóch kwadransów spotkania z Czechami. Mniej więcej w momencie, gdy Franciszek Smuda już wiedział, że jego robota dobiegła końca. - Byłem maskotką selekcjonera. Nie ufał mi - wypalił później wyraźnie rozczarowany.
Zaufaniem nie darzył go też Waldemar Fornalik. Albo inaczej - ten selekcjoner generalnie miewał problemy z pamięcią. O konsekwencji nie wspominając. W najważniejszym spotkaniu eliminacji wystawił przecież do boju gracza z polsatowskiego "Cafe Futbol". Radosław Majewski w Warszawie przeciwko Ukrainie miał dowodzić kadrą narodową po trzech latach przerwy i tak jak podowodził, tak nigdy więcej w zespole narodowym już się nie pojawił. Temat na scenariusz filmowy.
Szansę dał dopiero Adam Nawałka
Grosicki odnalazł pewność dopiero u Adama Nawałki. Ten dał mu wszystko - lewe skrzydło, pewny plac i jasny przykaz. Miał robić wiatr. A piłkarz szybko stał się gwiazdą i liderem drużyny. W dwa lata zaliczył w zespole narodowym 8 goli i 8 asyst! Skuteczniejsi byli tylko Robert Lewandowski oraz Arkadiusz Milik. W eliminacjach wystąpił w dziewięciu spotkaniach, a gdy akurat go zabrakło - z Irlandią w Dublinie - biało-czerwoni mieli ogromne problemy w ofensywie.
Grosik to bowiem piłkarz nieoceniony. Szybki, przebojowy i skuteczny. Umie dryblować, umie znajdować wolne sektory i bywa zabójczo skuteczny. Piszemy "bywa", bo na największy problem gracza zwrócił już kiedyś uwagę Zbigniew Boniek: - Gdyby potrafił wykorzystywać sytuacje strzeleckie, wart byłby kilka milionów euro. To było tuż po starciu z Gruzinami w Warszawie, gdzie piłkarz Rennes kilka razy zmarnował dogodne sytuacje. Tyle że od tamtej pory wiele się zmieniło. Zaczął strzelać w Rennes, a w kadrze narodowej trafiał z Gibraltarem, Islandią, Czechami oraz z Finlandią.
I na Euro 2016 to na nim spocznie odpowiedzialność za kreowanie sytuacji strzeleckich. Tyle że Grosicki odpowiedzialność lubi. Nie odchodziłby z kolejnych klubów, gdyby kolejni trenerzy nie wydziwiali, tylko po prostu dali mu wolny plac.