„Super Express”: - Jak to było z tym przejściem do Legii?
Kamil Grosicki: - Ja chciałem, i Legia chciała, rozmawialiśmy od kilku dni. Pomysł podsunął mój menedżer, Mariusz Piekarski. Wiadomo, że chodziło o EURO, żebym wiosną mógł spędzić jak najwięcej czasu na boisku. W Legii miałbym na to ogromne szanse, dlatego byłem za. No ale nie wyszło. Choć co do warunków, to z Legią dogadałem się w kilka minut.
- Dlaczego transfer upadł?
- Weto postawił francuski klub. Dziś dostałem smsa od dyrektora sportowego, Mickele’a Silvestre o takiej treści: My cię kochamy, nigdzie nie odejdziesz. Trochę ta treść mnie rozbawiła...
- Miłe słowa…
- Miłe, dlatego teraz zrobię wszystko, żeby pokazać Rennes, iż zasługuję na miejsce w podstawowym składzie.
Zobacz: Kamil Grosicki był o krok od Legii Warszawa
- Czyli zimą już na pewno nie zmienisz pracodawcy?
- Okienko w Chinach jest wciąż otwarte.
- Żartujesz?
- Okienko w Chinach jest wciąż otwarte (śmiech).
- W Rennes doszło ostatnio do zmiany trenera…
- Tak. Wiadomo – chodzi o wyniki. Klub ma wielkie ambicje, ja też uważam, że mamy pakę na puchary. No więc walczymy. Chciałem pomóc sobie przed EURO i grać jak najwięcej, a Legii pomóc zdobyć mistrzostwo i Puchar Polski. No, ale nie będzie mi dane.