Początek sezonu w lidze duńskiej zespół FC Kopenhaga ma fatalny. Dwa mecze, dwie porażki. Kamil Wilczek robi to co do niego należy: strzela gole. Na inaugurację z Odense dwa razy trafił do siatki rywali. - To był dziwny mecz. Szybko straciliśmy trzy gole, a ja grałem… słabo - przyznał Wilczek w niedawnej rozmowie z "Super Expressem". - Ale skuteczność mi została. Nie kryję, że w tym sezonie chciałbym w końcu zdobyć koronę króla strzelców. W poprzednim zabrakło mi do niej tylko jednego gola, a przecież w Danii zdążyłem rozegrać tylko jedną rundę. Mam też dwa inne cele: zdobycie mistrzostwa Danii, którego także mi brakuje i dobre występy w Lidze Europy - zapowiadał na naszych łamach.
Jesus Jimenez z Górnika: mistrzostwo Polski? Nie podpalam się, ale w Piasta też nikt nie wierzył
W 2. kolejce jego drużyna zmierzyła się u siebie z Broendby Kopenhaga, gdzie polski napastnik był gwiazdą. Nasz rodak już w 12. minucie dał gospodarzom prowadzenie. Zrobił to w swoim stylu. Bramkarza Marvina Schwabe pokonał po uderzeniu piłki głową. Asystę zaliczył Karlo Bartolec. Tyle, że rywale odpowiedzieli dwa razy, a decydujący cios zadali w ostatniej chwili, już w doliczonym czasie Poniżej skrót tego spotkania. Po dwóch kolejkach na czele ligi jest Broendby z 6 punktami, a FCK zajmuje 11. miejsce. Teraz przed Wilczkiem i jego kolegami rywalizacja z Piastem Gliwice w III rundzie eliminacji Ligi Europy (24 września). W lidze duńskiej (27 września) FCK zagra na wyjeździe z Vejle.
SENSACYJNA zmiana w Legii Warszawa!? Selekcjoner Polski może zastąpić Vukovicia