Jadł szybko i gnał po prezenty
Na wigilijnym stole napastnik Charlotte i polskiej kadry miał kilka ulubionych potraw. Ale były też takie, które mu zupełnie nie pasowały. - Zajadał się bigosem, pierogami i krokietami - mówi Grzegorz Świderski, ojciec kadrowicza. - Lubił także sałatkę, ale najbardziej to przepadał za kapustą z grzybami i białą fasolą, która była przygotowywana według przepisu babci. Karol lubił sobie tę fasolkę wyjadać. Nie przekonał się za to do karpia, z którego musiał wybierać ości. A syn spieszył się z jedzeniem, bo czekał co mu tam Święty Mikołaj przyniesie pod choinkę. Jadł zatem szybko, na raz, na dwa i gnał po prezenty - opowiada.
Pierwsze skrzypce to grał na boisku
A jak napastnik Charlotte radził sobie z kolędowaniem? - Nie było u nas zwyczaju wspólnego śpiewania kolęd - zdradza pan Grzegorz. - Ale puszczaliśmy je sobie i słuchaliśmy. Syn nie rwał się do śpiewania. Pierwsze skrzypce, że tak powiem, to on grał na boisku. Piłka była dla niego najważniejsza, a nie muzyka - podkreśla.
- Karol jako dziecko ciągle ganiał za piłką. Wszędzie ją kopał. No i zdarzyło się, że jakaś bombka spadła i się potłukła. Najwięcej zajęcia jednak było przy żywej choince. Dlaczego? Bo jak Karol trafił w nią piłką, to po chwili na podłodze było pełno igiełek - mówi nam Grzegorz Świderski, ojciec napastnika reprezentacji Polski i Charlotte FC.
Ciągle ganiał za piłką, zdarzyło się, że potłukł bombkę
Ojciec piłkarza tłumaczy, że w domu decydowano się najczęściej na sztuczną choinkę, ale zdarzało się także przystrajać żywe drzewko. - Choinkę zawsze ubierała żona, a pomagały jej córki - zdradza. - Karol w tym towarzystwie był najmłodszy, więc zwolniony był z tego obowiązku, ale i on starał się bombkę zawiesić. Ja zajmowałem się założeniem czubka. Syn jako dziecko ciągle ganiał za piłką. Wszędzie ją kopał. No i zdarzyło się, że jakaś bombka spadła i się potłukła. Najwięcej zajęcia jednak było przy żywej choince. Dlaczego? Bo jak Karol trafił nią piłką, to po chwili na podłodze było pełno igiełek - tłumaczy.
Cieszył się z piłkarskich prezentów
Gwiazdor kadry uwielbiał prezenty. Z opowieści taty wynika, że napastnik Charlotte czekał na ten moment. Największą frajdę sprawiały mu piłkarskie upominki. - Zawsze ktoś ze znajomych wcielał się w rolę Świętego Mikołaja - wyjawia pan Grzegorz. - Tym pierwszym i najważniejszym prezentem była piłka. Syn najwięcej dostawał piłkarskich koszulek, ale były też całe stroje. Były również korki. Pamiętam, że jak poszedł do Jagiellonii, to po czterech miesiącach zadzwonił, że już wszystkie buty do grania ma przetarte. A miał kilka par!- wyjawia.
Ryoya Morishita największym wygranym w Legii? To tym czarował japoński samuraj, słuszna ocena?
Wszyscy widzieli w nim winnego niepowodzenia ze Szkocją
Jaki to był rok dla Karola Świderskiego? Pierwsze miesiace spędził na wypożyczeniu w Hellas Werona, a później wrócił do Charlotte FC. - Miałem wrażenie, że we włoskim klubie nie zawsze koledzy wyczuwali jego zamiary - opisuje. - W MLS ma pozycję, dotarł z zespołem do fazy pucharowej. Kontrakt z Charlotte ma do końca roku. Jest w reprezentacji Polski, o której marzył. Prowadzi go trener Michał Probierz, który odkrył jego talent w SMS Łódź i przy którym debiutował w Jagiellonii. W kadrze różnie mu idzie. Zagrał na EURO. Po meczu ze Szkocją w Lidze Narodów, gdy zmarnował dwie sytuacje, to wszyscy do niego mieli pretensje i w nim widzieli winnego niepowodzenia. Teraz trzeba być dobrej myśli, aby drużyna narodowa wypadła dobrze w eliminacjach mistrzostw świata i dostała się do baraży - przekonuje Świderski senior.