"Super Express": - Wprawdzie Napoli na początku przygotowań gra ze słabszymi zespołami, ale dla polskich kibiców najważniejsze jest, że Milik znów strzela. Jak ocenia pan formę psychofizyczną polskiego napastnika?
Alfonso De Nicola: - Jest bardzo dobrze! Po ciężkim urazie, a taki przytrafił się Arkowi, trzeba było naprawić nie tylko nogę, ale i głowę. Ja do pracy mentalnej przywiązuję wielką wagę, bo wiem, że po powrocie na boisko piłkarz zmaga się nie tylko z rywalami, ale i ze strachem, że uraz może się odnowić. Często bywa tak, że choć noga już jest sprawna, to głowa pozostaje "przyblokowana". Dlatego w moim słowniku, który przekazuję piłkarzom, jeśli chodzi o kontuzje, najważniejsze jest słowo ZAPOMNIEĆ. Wyczyścić głowę, nie myśleć o tym ani przez chwilę. Z tego, co widzę, z Arkiem to się udało w stu procentach. Kontuzja to dla niego zamknięty etap. To najważniejsze.
- Rozmawiałem jednak ze znanym polskim chirurgiem, który mówił, że dopiero po dwóch latach piłkarz może być pewien, że zerwane wcześniej więzadło krzyżowe odzyskało 100 procent sprawności. Zgadza się pan z tą opinią?
- Nie do końca. Weźmy choćby Lorenzo Insignie, piłkarza Napoli. Zerwał więzadła, wrócił po nieco ponad 3 miesiącach i nie mieliśmy żadnych obaw, że znów coś się może stać. Wszedł znów na top poziom bez problemów. Myślę, że z Arkiem jest tak samo. Jeśli mogę użyć takiego określenia, to powiem, że Milik jest jak nowy.
- Co dokładnie ma pan na myśli?
- To, że wszelkie parametry psychofizyczne ma na poziomie sprzed kontuzji. Czas zaleczył rany nie tylko w nodze, ale i w głowie. Myśli tylko i wyłącznie o kolejnych bramkach, a nie o tym, że coś może mu się znów stać.
- Aby Napoli zostało mistrzem, trzeba będzie pewnie wbić kilka goli Juventusowi. Słyszał pan pewnie o ich ostatnim bramkarskim transferze.
- Oczywiście, kupili Szczęsnego! No cóż: gdyby to on stanął w bramce Juve w meczu z Napoli, a Milik go pokonał, najlepiej kilka razy, to Neapol byłby wniebowzięty!