"Super Express": - Był okres, że zbierałeś krytykę za brak goli w kadrze. Teraz to samo przeżywa Arkadiusz Milik. Jak powinien sobie z tym radzić?
Robert Lewandowski: - Przede wszystkim nie ma się co nakręcać. Czasem nie da się wytłumaczyć, dlaczego nie strzela się goli. Nie można ich szukać za wszelką cenę. Arek musi skupić się nie na strzelaniu bramek, ale na kreowaniu gry. Musi koncentrować się na tym, żeby wypracować sytuację, pomóc kolegom. Jak reprezentacja będzie wygrywała, Arek stworzy komuś sytuacje, a sam będzie miał ich mniej, to nikt nie będzie miał pretensji, że nie strzela goli.
- Od jakiegoś czasu reprezentacja Polski ma problem, by rozegrać dwie równe połówki. Pojawił się już podczas Euro, tak samo było w meczu z Kazachstanem. Macie na to receptę?
- Powiedzmy sobie szczerze - może z pięć reprezentacji na świecie nie ma takiego problemu. Chodzi tu o liczbę zawodników. W naszym kraju trener nie ma tak dużego wyboru, żeby spokojnie znaleźć sobie 25?graczy. Raczej trudno mu wybrać tę meczową "18". To, że mamy kilku młodych perspektywicznych piłkarzy, to fajnie, ale nie zapominajmy, że my jesteśmy 40-milionowym narodem. Powinniśmy pewnie zacząć od wychowania fizycznego, a potem myśleć o szkoleniu. Cieszmy się z tego, co mamy i próbujmy wycisnąć z tego jak najwięcej. Może nie jesteśmy na najwyższym poziomie, bo trochę nam jeszcze brakuje i pewnych granic nigdy nie przeskoczymy. Ale i tak jesteśmy już wyżej niż jeszcze niedawno.
- Naliczane są ci teraz minuty bez strzelonego gola w Bayernie. Jest ich już 437.
- Wyjdzie raptem z dziesięć dni (śmiech). Tydzień, dwa czy nawet trzy bez gola to dla mnie żaden kryzys. Problemem jest na przykład dziesięć meczów bez gola. OK, może przyszło pierwsze zmęczenie po dobrym początku sezonu. Tak naprawdę to nie wiedziałem, ile tych minut się nagromadziło, ale jak ktoś drugi raz zadał mi o to pytanie, to już do mnie doszło (śmiech).
- Czym się różni Bayern trenera Ancelottiego od Bayernu trenera Guardioli?
- Carlo jest szkoleniowcem, który planuje grę bardziej pod ofensywnych zawodników. Woli, żeby piłkarz zaryzykował grę do przodu, niż za wszelką cenę się przy niej utrzymał. A tak właśnie było za Guardioli. Wiele się przy Ancelottim nauczyliśmy, on potrafi poukładać nawet najmniejsze niuanse. Wie, że trzeba ryzykować, a nie tylko, jak to było wcześniej, grać do boku. Mamy szukać okazji i strzelać bramki.
- Było ostatnio dużo spekulacji odnośnie do twojej najbliższej przyszłości i negocjacji kontraktowych. Jak to na ciebie wpływa?
- Jeśli chodzi o moje negocjacje kontraktowe w trakcie kariery, to przeżyłem tak dużo, że można by prace doktorskie albo magisterskie z tego pisać (śmiech). Wcześniej w Borussii to trwało długo, w Lechu też. Wiele widziałem, doświadczyłem. Dlatego też w ogóle takie rzeczy na mnie nie wpływają, nauczyłem się z tym żyć. Tym razem trwa to już ileś miesięcy i myślę, że niedługo jakieś rozwiązanie się znajdzie. To tylko kwestia czasu.
- Mats Hummels w wywiadzie dla niemieckiego "Playboya" powiedział, że czuje u siebie coraz większą chęć zostania trenerem. Czy ty zastanawiasz się już nad tym, co będziesz robił po zakończeniu kariery?
- Nie wiem, co bym chciał robić. Mogę jeszcze długo grać w piłkę i trudno powiedzieć, co będę myślał za 10, 7 albo 5 lat. Czy nie będę na przykład zmęczony piłką, czy będę chciał w niej zostać. Wiadomo, że doświadczenie, które mam i jeszcze pewnie zdobędę, chciałbym jakoś przekazać, bo w Polsce nie ma drugiej takiej osoby. Ale co dokładnie będę robił, jeszcze nie wiem.