– Jest jeszcze wiele do zrobienia. Z lekkim niepokojem patrzę na mecz z Albanią, natomiast mamy drużynę, która może wygrać w Tiranie. Potrafimy się sprężyć, kiedy musimy. Potrafimy wtedy zagrać dobrze. W meczu z San Marino brakowało mi trochę inteligentnej gry. Chcieliśmy wszystko robić w pośpiechu: konstruować akcje i strzelać gole. Nie było cierpliwości i dokładności. Było za to sporo niedokładnych podań, zwłaszcza w okolicach pola karnego przeciwnika. Musimy to poprawić, zwłaszcza, że mamy napastników, którzy potrafią grać głową. Nie wykorzystujemy tego – mówi nam były snajper Celtiku Glasgow.
Piotr Świerczewski ostro o reprezentacji Polski. "Jako zespół nie pokazaliśmy nic!"
Żurawski zagrał przeciwko Albanii w dwóch meczach towarzyskich i strzelił dwa gole. Jednego nawet w 32. sekundzie spotkania. Od tamtego wydarzenia minęło jednak 16 lat. Albańczycy z „chłopca do bicia” zmienili się w zespół, który – mimo porażki na PGE Narodowym 1:4 – grał dobrze w piłkę i napsuł sporo krwi piłkarzom Sousy.
W Tiranie będą pod ścianą. Muszą wygrać, bo w dalszej perspektywie czeka ich wyjazdowe spotkania z reprezentacją Anglii. Na Wembley może być trudno o punkty (nawet jeśli wicemistrzowie Europy będą już pewni awansu na mundial). Jak zagrać przeciwko krewkim piłkarzom Edoardo Reji? – Na pewno o wygraną. Na remis się nigdy nie gra, bo przeważnie wtedy się przegrywa. Podział punktów działa na naszą korzyść, wiedząc, jakie mecze czekają Albańczyków, a jakie nas. Nie gramy ostatnio zbyt otwartej gry, myślmy o zabezpieczeniu bramki – dodał „Żuraw”.