Obrońca Fortuny Duesseldorf Marcin Kamiński w meczu z Czechami tworzył parę środkowych obrońców z Janem Bednarkiem. "Kamyk" zastąpił kontuzjowanego lidera polskiej defensywny, Kamila Glika. To był jego siódmy występ w drużynie narodowej. - Myślę, że ogólnie nasza gra w defensywie w pierwszej połowie nie wyglądała najlepiej - Kamiński nie szukał tanich wymówek po meczu. - Za dużo pozwalaliśmy przeciwnikowi dostawać się pod naszą bramkę. Wiemy dobrze, że możemy to poprawić. Szczególnie, że w drugiej połowie tak naprawdę, poza sytuacją, w której strzelili bramkę, nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele. Co do bramki, to z mojej perspektywy wydawało mi się, że wybijemy piłkę. To naprawdę nie mi oceniać, bo to Janek Bednarek był w tej sytuacji i nie mogę za dużo powiedzieć - zaznaczył piłkarz.
Reprezentacja Polski notuje już serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Kiedy nastąpi przełamanie? - Jak się nie wygrywa, to każdy myśli, że to idzie nie tak jak trzeba - mówił obrońca kadry. - Wiemy dobrze, co jest przed nami. Naprawdę próbujemy. To nie jest tak, że nie stwarzamy sobie sytuacji. To nie jest tak, że nie chcemy. Po prostu brakuje nam tego przełamania, żebyśmy strzelili bramkę i może tego, abyśmy prowadzili i utrzymali wynik tak, jak my chcemy. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy stałych fragmentów, bo mieliśmy wysokich zawodników w polu karnym. Na pewno mogliśmy z tego zdecydowanie więcej wyciągnąć - stwierdził Kamiński.