Na Czesława Michniewicza spada ostatnio masa krytyki. Najpierw dotyczyła ona gry reprezentacji Polski na mistrzostwach świata, która pozostawiała wiele do życzenia, ale to jeszcze dało się wytłumaczyć celem. Tym było wyjście z grupy i przekaz z kadry płynął taki, że cel uświęca środki. Jednak tuż po mundialu wybuchła afera z premiami obiecanymi przez premiera Mateusza Morawieckiego. Z wielu medialnych doniesień wynika, że pieniądze dzielono już po meczu z Argentyną i przed rywalizacją z Francją.
Michniewicz odpiera zarzuty. Użył dobitnych słów
Wówczas wokół Michniewicza rozpętała się burza, a na jaw wychodziły kolejne szczegóły całej afery. Tym samym pozycja selekcjonera została mocno zachwiana. Michniewicz w rozmowie z "RM FM" przyznał, że jest już po rozmowach z prezesem Cezarym Kuleszą. - Jestem w stałym kontakcie z prezesem. Po jego powrocie z Kataru również rozmawialiśmy i niebawem będą kolejne spotkania. Dla mnie najważniejszą rozmową była ta w styczniu, gdy byłem zatrudniany i postawiono mi cele - awans na mundial, utrzymanie w Lidze Narodów i wyjście z grupy na mistrzostwach świata. To wszystko udało się zrealizować - powiedział Michniewicz.
W dodatku Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl poinformował kilka dni temu, jakoby w kadrze panował spory konflikt na linii selekcjoner-piłkarze i zawodnicy nie chcą dłużej współpracować z Michniewiczem. Trener stwierdził, że takie doniesienia to bzdura. - Ja się śmieje z tego, że ktoś napisał o konflikcie w kadrze. Jestem w stałym kontakcie z chłopakami, nie ma takiej sytuacji, jak piszą dziennikarze. To totalna bzdura, żadna wiadomość nie pojawiła się na grupie. Nie było wiadomości, która twierdziła, że nie chcą ze mną pracować - stwierdził trener. Dodał jednocześnie, że z Jakubem Kwiatkowskim, rzecznikiem reprezentacji także nie ma żadnego konfliktu.
Michniewicz został również zapytany o aspekt premii. Selekcjoner przyznał, że rozmowy wokół tego tematu bardziej przypominały żarty niż poważne rozmowy. Jednocześnie ocenił, że gorsze jest to, co z tematem stało się później. - Hiper żenujące jest to, że ta sprawa z premiami urosła do takiej rangi. Powiedział Robert Lewandowski, powiedział Grzesiek Krychowiak pod swoim nazwiskiem, jak to wyglądało. A teraz cytuje się anonimowych zawodników, że ten coś powiedział, że tamten tak to widział - wyjawił Michniewicz.
Kolejna wpadka z polskim hymnem. Argentyna świętuje puchar. Iga Świątek znów się rozpędza!
Posłuchaj najnowszego odcinka podcastu SUPER SPORT!
Listen to "MEKAMBE, co z HYMNEM na skokach, ŚWIĄTEK WRACA" on Spreaker.