Tymoteusz Puchacz, Robert Lewandowski

i

Autor: Cyfrasport Tymoteusz Puchacz, Robert Lewandowski

Chciał się wytłumaczyć

"Odj***łem". Reprezentant Polski bije się w pierś po fali krytyki. Mocne samobiczowanie

2024-10-12 16:34

Reprezentacja Polski w sobotni wieczór zagra z Portugalią w Lidze Narodów UEFA, a przyjazd na zgrupowanie kadry okazał się idealną okazją dla Tymoteusza Puchacza na wyjaśnienie pewnych spraw. Na reprezentacyjnego obrońcę jakiś czas temu spadła fala krytyki za zachowanie w jednym z klubowych meczów. Teraz Puchacz oficjalnie uderzył się w pierś i wszystko wyjaśnił. - Odj***łem - przyznał mocno przed kamerą "Łączy nas piłka".

Tymoteusz Puchacz tłumaczy się po fali krytyki

Tymoteusz Puchacz nie jest może pierwszym wyborem Michała Probierza do składu, ale ma pewne miejsce w jego reprezentacji Polski. Był częścią drużyny na Euro 2024, po którym zmienił klub. Z Unionu Berlin przeniósł się do Holstein Kiel, gdzie szybko wywołał spore zamieszanie. Wszystko przez jego zachowanie w wrześniowym meczu Bundesligi z Bayernem Monachium. Polski obrońca wszedł na boisko w drugiej połowie przy stanie 0:4, a przy wyniku 0:5 zanotował asystę na 1:5, po której... zaczął uciszać kibiców wymowną cieszynką. To częsty motyw wśród piłkarzy, ale zdecydowanie nie przy wyniku 0:5. Nic dziwnego, że Puchacz szybko stał się obiektem żartów i drwin, a niektórzy mocno z niego szydzili. Teraz 25-latek skorzystał z okazji na zgrupowaniu reprezentacji i postanowił się wytłumaczyć.

Łzy stają w oczach po tym, jak Lewandowski pożegnał Krychowiaka i Szczęsnego. Nawet twardziel po prostu musi zmięknąć

Nie uciszałem, tylko przykładałem rękę do ucha... Po co ja się tłumaczę. Nie no, odj***em - przyznał mocno Puchacz. - Mogę się oficjalnie wytłumaczyć z tego? To oficjalne oświadczenie - dodał po chwili, zachowując uśmiech.

- Zgadzam się z opinią publiczną, że było to bardzo memiczne i śmieszne, ale ja po udziale w bramkach... siada mi korba i odkręca się śruba. Zrobiłem ten gest, a zapomniałem, że oni nam w pierwszej połowie strzelili pięć goli. Ale ja wszedłem i dałem na 1:0 w drugiej połowie. Tak, że łapka i zapominamy - podsumował luźno piłkarz Kiel. Pomylił przy tym nieco fakty, bo jak pisaliśmy wcześniej - na boisko wszedł przy stanie 0:4, a gol Bayernu na 0:5 padł już z nim na murawie. Jego asysta była więc "na 1:1 w drugiej połowie", a cały mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 1:6.

Najnowsze