Robert Lewandowski - konflikt z Bayernem Monachium

i

Autor: East News 7. Gdzie mógłby zagrać? Wymarzonym klubem "Lewego" jest Real Madryt, który wielokrotnie deklarował zainteresowanie Polakiem. Poza "Królewskimi" na 29-latka stać jeszcze m.in. francuskie PSG czy gigantów Premier League - Manchester United, Manchester City czy Chelsea. Nie można też wykluczać przenosin do amerykańskiej MLS lub po prostu pozostania w Bayernie.

Polscy snajperzy postrzelali w weekend. Lewandowski, Wilczek i Stępiński z golami

2017-09-25 9:04

Miniony weekend dla kibiców reprezentacji Polski stał pod znakiem strachu i niepewności. Wszystko przez kontuzje kilku naszych kadrowiczów, którzy otrzymali powołania na najbliższe spotkania el. MŚ 2018 z Armenią i Czarnogórą. Z drugiej strony, z dobrej strony pokazali się nasi napastnicy, grający poza granicami kraju. Z golami swoje spotkania zakończyli: Robert Lewandowski, Kamil Wilczek i Mariusz Stępiński.

Weekendowe strzelanie Polaków zaczęło się jeszcze w piątek. Wtedy to Robert Lewandowski odbył sentymentalną podróż w przeszłość. Jego Bayern Monachium mierzył się na Allianz Arena z VfL Wolfsburg. To właśnie "Wilkom" kapitan reprezentacji Polski strzelił pięć goli w dziewięć minut, na stałe zapisując się w historii futbolu. Tym razem tak dobrze już nie było. "Lewy" trafił do siatki rywali w trzydziestej trzeciej minucie, wykorzystując kolejny rzut karny. Jeszcze przed przerwą na 2:0 dla mistrzów Niemiec podwyższył Arjen Robben. W drugiej części gry fani Bawarczyków przecierali już oczy ze zdumienia. Ambitny Wolfsburg doprowadził do remisu 2:2 i wywiózł z Monachium cenny punkt.

W niedzielę, w ramach szóstej kolejki Serie A, swoje spotkanie rozgrywało Chievo Werona. Mariusz Stępiński rozpoczął wyjazdową rywalizację z Cagliari na ławce rezerwowych. Jego zespół od pięćdziesiątej trzeciej minuty prowadził 1:0 po golu Roberto Inglese. Polak zameldował się na placu gry w osiemdziesiątej trzeciej minucie, a za zaufanie odpłacił się w najlepszy możliwy sposób. W doliczonym czasie gry drugiej połowy podwyższył na 2:0, stawiając tym samym kropkę nad "i".

W niedzielę swój mecz ligowy rozgrywało także Broendby Kopenhaga. Zespół Kamila Wilczka w ramach dziesiątej kolejki duńskiej Superligi pojechał na spotkanie z Hobro. Nie toczyło się ono po myśli gości. Po pierwszej połowie zespół polskiego napastnika przegrywał 0:1. Po wyjściu z szatni trener przyjezdnych zdecydował się wprowadzić Wilczka z ławki i był to strzał w "dziesiątkę"! W dziewięćdziesiątej minucie spotkania Kamil Wilczek trafił bowiem na 2:1 (wcześniej do wyrównania doprowadził Benedikt Rocker). Tym samym Broendy utrzymało trzecią pozycję w tabeli, a do lidera z Nordsjaelland traci tylko dwa "oczka".

Dobre wiadomości niestety przyćmiewają te złe. W miniony weekend groźnej kontuzji doznał Arkadiusz Milik. Snajper Napoli w meczach z Armenią i Czarnogórą miał wspomagać Roberta Lewandowskiego, ale wszystko wskazuje na to, że przeżyje kolejny dramat. Informacje przekazywane we włoskich mediach każą sądzić, że konieczna znowu konieczna będzie operacja i przynajmniej miesięczne leczenie. Kontuzjowany jest także Maciej Rybus. Obrońca ma leczyć się koło dwóch tygodni. W spotkaniach swoich drużyn nie wystąpili również Kamil Grosicki (Hull City) i Łukasz Teodorczyk (Anderlecht Bruksela).

Zobacz: Dramat Arkadiusza Milika. Kolejna droga krzyżowa Polaka?

Przeczytaj: Edinson Cavani nie gra w Realu Madryt, bo nie chciał go... Cristiano Ronaldo!

Sprawdź: Robert Lewandowski goni legendy w Lidze Mistrzów [GALERIA]

Najnowsze