„Super Express”: - Jakie emocje dominują w tobie po tym świetnym debiucie?
Bartosz Kapustka: - Niesamowite! To był bardzo ważny mecz dla każdego z nas. Cieszę się, że udało się zagrać w pierwszym składzie. Ja jestem z siebie zadowolony. Myślimy już o kolejnych meczach. Przełamaliśmy wprawdzie niechlubną serię bez zwycięstwa na wielkich imprezach, ale miejmy nadzieję, że do dopiero początek.
- Zupełnie nie było widać po tobie stresu. Jak to zrobiłeś?
- Kiedy dostałem informację o tym, że mam zagrać, byłem przeszczęśliwy. Oczywiście, jaki stresik mi towarzyszył. Nie ma tak, że ktoś jest totalnie bez nerwów. Ja również miałem ten dreszczyk emocji, ale to wszystko mnie napędzało. Starałem się czerpać radość z gry.
- Co poczułeś, jak dowiedziałeś się, że zagrasz z Irlandią Północną?
- Olbrzymią radość. Uwielbiam takie mecze o dużą stawkę, uwielbiam tę całą otoczkę. Po to się gra w piłkę, po to się trenowało kiedyś na podwórku, żeby grać w takich meczach. Niesamowita sprawa.
- Nigdy dotychczas nie grałeś w tak ważnym meczu.
- Kiedy rano wstałem z łóżka pomyślałem sobie: „kurczę, to może być najważniejszy mecz w mojej przygodzie z piłką”. Zdawałem sobie sprawę z wagi wydarzenia. Jestem bardzo dumny, że udało mi się tutaj zagrać. Dla mnie to wspaniała historia, która mam nadzieję będzie jeszcze trwać.
- Na Twitterze chwalą cię Gary Lineker i Rio Ferdinand. Jak to odbierasz?
- Ja z Twittera za dużo nie korzystam, wchodzę na niego od czasu do czasu, żeby przejrzeć informacje. Ale cieszą mnie pochwały. Zdaję sobie sprawę, że apetyt wzrósł. Ludzie teraz pewnie będą ode mnie więcej wymagać, ale po to się gra w piłkę. Ja chcę być coraz lepszym piłkarzem, coraz bardziej rozpoznawalnym.
- Byłeś sprytniejszy od silnych fizycznie Irlandczyków z Północy.
- Słyszę czasem, że muszę popracować nad warunkami fizycznymi, że ktoś mnie może stłamsić i tak dalej. Rozumiem takie opinie, ale tak naprawdę boisko wszystko weryfikuje. Jeżeli ktoś jest sprytny, może pewne zachowania boiskowe przewidzieć, może naprawdę wiele nadrobić. Nie boję się takich meczów. Czy ktoś przede mną ma dwa metry wzrostu, czy metr sześćdziesiąt, to dla mnie nie ma znaczenia.
PO, MaSz (Nicea)