Polska - Mołdawia 1:1 (0:1)
Bramki: Świderski 53' - Nicolaescu 26'
Żółte kartki: Frankowski - Rabciuk, Cojocaru, Postolachi, Marandici, S. Platica
Polska: Szczęsny – Kędziora (84. Grosicki), Peda, Kiwior – Wszołek (71. Marchwiński), Dziczek (46. Slisz), Szymański (71. Kamiński), Zieliński, Frankowski – Świderski, Milik (71. Buksa)
Mołdawia: Railean - Revenco (70. S. Platica), Craciun, Baboglo, Marandici, Reabciuk - Postolachi, Motpan (70. M. Platica), Rata (79. M. Cojocaru), Cojocaru (60. Damascan) - Nicolaescu (79. Bogaciuc)
- To od nas zależy, czy na te mistrzostwa pojedziemy. Chociaż ja cały czas uważam, że tymi eliminacjami do tej pory nie zasłużyliśmy na te mistrzostwa. Jednak sytuacja jest taka, jaka jest i trzeba ją wykorzystać – mówił przed tym meczem bramkarz kadry Wojciech Szczęsny. Po meczu okazało się, jakże się mylił...
Tym, co działo się w pierwszej połowie, kibice byli zażenowani. Reprezentacja Polski grała jak zbieranina przypadkowych piłkarzy, wielokrotnie tłamszonych przez Mołdawię we własnym polu karnym. Mołdawię, która przecież jest jedną z najsłabszych drużyn w Europie. Fatalnie grali wszyscy biało-czerwoni, bez wyjątku. Zawodził Piotr Zieliński, któremu wyraźnie ciążyła opaska kapitańska. Arkadiusz Milik wyglądał jak junior, który ma problem z dobrym przyjęciem piłki. Z każdą minutą degrengolada postępowała.
Choć do przerwy biało-czerwoni mieli dwie dobre sytuacje, to gol nie padł. Na drugą połowę Polacy wyszli mocno nakręceni, już w 53. minucie do siatki trafił Karol Świderski po asyście Piotra Zielińskiego. Wydawało się, że kolejne gole są tylko kwestią, czasu, ale Polacy dalej bili głową w mur. Powtarzały się złe podania, niewłaściwe wybory i gra bez ładu i składu. Kolejne minuty mijały, a na boisku coraz mniej wskazywało na to, że Polakom uda się strzelić zwycięskiego gola. I nie udało się. Remis 1:1 sprawia, że przed ostatnim meczem eliminacji z Czechami szanse na wyjście bezpośrednio z grupy na Euro 2024 są tylko matematyczne. Ale z taką grą i tak lepiej na turniej nie jechać…