Zbigniew Boniek, prezes PZPN

i

Autor: CYFRASPORT Ósme miejsce przypadło w udziale kolejnej osobie związanej z piłką nożną. Jest nią Zbigniew Boniek, obceny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Reklamodawcy wycenili go na 716 tysięcy złotych.

Polski sport narodowy - wybory! Nadchodzi demokratyczny selekcjoner. Wybrany przez prezesa

2013-10-17 13:59

Polacy to specyficzna nacja. Pół wieku pod zaborem rosyjskim wykształciło w nas niesamowitą tęsknotę za wolnością podejmowania decyzji. Prawdziwe maszyny wyborcze, wybierające tam gdzie mogą, gdzie nie mogą, gdzie to racjonalne i gdzie ze zdrowym rozsądkiem nie ma nic wspólnego.  Skład komisji sejmowej? Zmienić. Projekt metra? Zmienić! Prawo? Zmienić! Prezydent Warszawy? Zmienić! Najlepiej na tego samego! Jakby się dało, co roku modyfikowalibyśmy kolor nieba. Referendalnie. Podobnie jak selekcjonera. Waldemar Fornalik? A jakże - zmienić!  

W tym ostatnim przypadku innej decyzji nie należało się zresztą spodziewać. Fornalik bowiem nie podołał. Zaczął fatalnie, skończył przerażająco. Prawdziwy Bad Cop, Bad Cop; miało być tylko lepiej, a ostatecznie trauma czyhała dopiero za rogiem. I tak przez okrągły rok. Od Tallina, do Wembley. Ambicje sięgały Brazylii, w rzeczywistości skończyliśmy na poziomie Mołdawii. Ale z lepszym bezpośrednim bilansem spotkań.

>>>Jedno się nie zmienia. W rankingu FIFA podążamy z góry ustalonym szlakiem. W dół!

Z tym że zrzucanie całej winy na selekcjonera to jakaś piramidalna bzdura. Taktyczny strzał w stopę. Przemyślane forsowanie zamkniętych drzwi głową. Otwarcie rozsuwanego dachu samochodu stojącego w korku podczas trwającego monsunu letniego. Co więcej mógł bowiem zrobić Fornalik? Bramkarz? Lepszych już nie ma. Linia defensywna? Rotował nią niczym robotnik uliczny kostką brukową, ale trudno mu się dziwić, jak Piszczek chwilę przed ważnym meczem z Mołdawią oznajmił, że najpierw pobiega 90 minut w finale Ligi Mistrzów, a potem spada do szpitala. Zniknął ostatni punkt odniesienia i zaczął się chaos, ale obrońcy, choć kompromitowali się niemiłosiernie, nie zawalili tych eliminacji.

Tragedię przyniosły popisy przednich formacji, ktore jak zaczęły strzelać w Podgoricy, tak - nie licząc San Marino - później ukłuły jeszcze 6 razy. W 7 meczach. 3 z tych bramek trafiali nominalni obrońcy. Ale nie spodziewajmy się, że nowy selekcjoner będzie się palił do zmian personalnych. Lewandowskiego wyrzuciłby z kadry tylko idiota, a ten na nominację nie ma raczej szans. Nawet Unia Europejska nie daje dopłat za dyletantów, choć przecież płaci właściwie na wszystko. Podobnie rzecz się ma z Błaszczykowskim, Krychowiakiem czy Mierzejewskim.

>>>Dariusz Szpakowski: nie tylko Fornalik jest winny!

Lepszych w kraju nie ma. Kuba Kosecki polską ligę przerasta o głowę, w kadrze narodowej na razie dał się głównie zapamiętać z dwóch powodów. Lewego i prawego... pośladka. W Ekstraklasie profesoruje też Paweł Brożek, z eliminacji zapamiętany jako 'Paintball'. Bramkarza San Marino ustrzelił kilka razy, potem wziął się za fotoreporterów. Na eliminację kibiców zabrakło mu czasu. O reszcie nawet trudno wspominać. Takiego Marcina Robaka wyłączył z gry bankier i rolnik.

Podstawowy problem ze zmianą selekcjonera napotkaliśmy już na starcie. Podczas formułowania problemu - Polak czy obcokrajowiec. To jakby podejmować decyzję: 'co na obiad', do wyboru dając sobie talerz płaski i głęboki. Co to za kryterium? Facet, który przez dwa najbliższe lata będzie kreował grę drużyny narodowej, wybrany zostanie na podstawie geografii. Takie jaja można robić w Gwardii Szwajcarskiej, ale nie w profesjonalnym związku sportowym. Tym bardziej, że polska myśl szkoleniowa nie istnieje. Trener w Rzeczpospolitej to praca niemalże sezonowa. Jesteś i Cię nie ma. 24 miesiące to często cała kariera.

>>>Fornalik na Śląsku. Wróci futbol na tak? Engel w drodze na szczyt!

Poraża też myślenie na zasadzie: płacić tak, ale niezbyt wiele i tylko jak uznamy, że Ci się należy. Kompletny absurd. Jakby Mourinho dostawał od Abramowicza kieszonkowe po uciułanych punkcikach. Trzeba zrozumieć, że giełda trenerów to prawdziwy wolny rynek. Chcesz fachowca, to płać. Chętnych jest masa, kompetentnych zdecydowanie mniej.

W Polsce zresztą niechęć do wysokich zarobków (płacenia oczywiście) to jeden z najlepiej trzymających się reliktów komunizmu. Jak dużo zarabiasz, to znaczy, że w rzeczywistości nic nie robisz. Jak dodatkowo istniejesz w mediach, to fuchę dostałeś po znajomościach. Tymczasem zarabia się podejmowaniem decyzji. Selekcjoner kadry narodowej musi brać odpowiedzialność za każdą, a podejmuje ich w ciągu jednego dnia więcej, niż przeciętny pracownik w przeciągu całego swojego życia. Dodatkowo zarządza bandą rozpuszczonych milionerów. I nie może się pomylić, bo wraca do domu. Koszmar? Raczej cena sukcesu.

>>>Boniek ukrywa nowego selekcjonera. Ale my już znamy nazwisko przyszłego generała kadry!

Kogo wybierze Boniek? Wybór i tak ma ograniczony. Na fachowca pierwszej wielkości nas zwyczajnie nie stać. Cokolwiek mówiliby członkowie zarządu, połowy budżetu na jednego trenera nie wydamy. Tym bardziej, że gwarancji sukcesu to nam nie da. Zostają więc przebrzmiałe gwiazdy, szkoleniowcy na zakręcie, rasowe psuje i tacy, którzy dopiero pną się do góry. Albo Polak, bo nasz rodzimy trener na rynku europejskim po prostu nie występuje. Ponoć pewniakiem jest Adam Nawałka. Część dziennikarzy byłaby zachwycona. Wciąż nawołują do zmiany systemu gry, a obecny szkoleniowiec Górnika to w tym względzie specjalista nie lada. Pracując w Zagłębiu Lubin, zaproponował światu system 3-6-1. O dziwo - nie sprawdził się.

Najnowsze