Gdy tylko media w Arabii Saudyjskiej zaczęły podawać informacje, że Fernando Santos niebawem może związać się z jednym z tamtejszych klubów, a dokładnie ekipą Al-Shabab, niedzielny poranek 23 lipca rozpoczął w Polsce lawinę doniesień medialnych, spekulacji oraz komentarzy ekspertów mających w głowach jeszcze to, jak przed kilkoma tygodniami z Polski uciekał Paulo Sousa, pozostawiając reprezentację biało-czerwonych. Jak wynika z informacji opublikowanych przez "Przegląd Sportowy", umowa pomiędzy Fernando Santosem i PZPN nie wyklucza, że kolejny portugalski trener może zdecydować się na niespodziewane opuszczenie Polski.
Nie mogliśmy uwierzyć w te doniesienia o umowie Fernando Santosa z PZPN. Ujawnili ważne informacje
Zdaniem dziennikarzy "Przeglądu Sportowego", Polski Związek Piłki Nożnej miał nie wyciągnąć odpowiednich wniosków po aferze z Paulo Sousą i również w kontrakcie podpisanym przez Fernando Santosa styczniu nie znalazła się ewentualna kara umowna za jednostronne zerwanie umowy np. przez selekcjonera.
Ręce opadły nam do ziemi, gdy ujawnili te informacje o umowie Fernando Santosa! Nie do wiary, katastrofa
W przypadku, gdy w umowie Portugalczyka faktycznie nie znalazły się takie zapisy, a selekcjoner biało-czerwonych zdecydowałby się pójść w ślady Paulo Sousy i opuścić kadrę przenosząc się do Arabii Saudyjskiej, PZPN mógłby liczyć "zaledwie" na odszkodowanie, jakie regulują przepisy FIFA. Mowa tutaj o kwocie, jaką Fernando Santos zarobiłby w Polsce do końca obowiązującego kontraktu. Z pewnością jednak ewentualna gaża Fernando Santosa w Arabii Saudyjskiej bez problemu pokryłaby karę, jaką Portugalczyk musiałby zapłacić władzom polskiego związku.