Przegrana 0:1 z Bułgarami, którzy w tych eliminacjach gubili już punkty z Kosowem i Estonią, była bolesną niespodzianką dla kibiców, sztabu szkoleniowego (- Zagraliśmy zdecydowanie poniżej możliwości. Mając taki potencjał jakościowy, musimy grać lepiej – mówił trener Adam Majewski) i samych zawodników.
Reprezentant po kompromitującym meczu Biało-Czerwonych nie gryzł się w język
- Zagraliśmy słaby mecz. Mało co funkcjonowało, nie byliśmy w stanie wykreować sobie żadnej sytuacji. W końcu straciliśmy walkę, która podcięła nam skrzydła – Ariel Mosór wyliczał kolejne elementy, które przyczyniły się do wtorkowej porażki Biało-Czerwonych. - Nie wykonywaliśmy też dobrze stałych fragmentów – dorzucał.
Nie potrafił jednak jednoznacznie wskazać przyczyny tak słabej postawy. Zauważał natomiast apatię, która dopadła całą drużynę i każdego z osobna. - Czuliśmy na boisku, że nie jesteśmy w dobrej dyspozycji. Niedawny mecz z Izraelem pokazał, że jesteśmy w stanie odwracać losy meczu, nawet jeśli długo się nam on nie układa. Ale tym ani z tyłu, ani z przodu nikt z nas nie zagrał na swoim normalnym poziomie. Każdy popełniał większe lub mniejsze błędy – podkreślał stoper Piasta Gliwice.
Samozaoranie i… mocne postanowienie poprawy
Wspomniana potyczka z Izraelem, rozegrana pięć dni wcześniej, nie może być – jego zdaniem - alibi dla reprezentantów Polski. - Zmęczenie, mental? Nie, nie zwalajmy tej porażki na takie kwestie. Weźmy po prostu jak mężczyźni na klatę to, że przydarzył nam się słaby mecz – dopowiadał Mosór.
Bolesny upadek Orląt z dużej wysokości przekonań o własnej doskonałości nie odbiera im jeszcze szans na finały. Wszystko rozstrzygnie się w jesiennych wyjazdowych meczach z Kosowem i Bułgarią oraz w domowym starciu z Niemcami. W nich jednak Biało-Czerwoni na potknięcie już nie mogą sobie pozwolić. - Za pół roku trzeba przyjechać z czystą głową. Pokazać, że mecz z Bułgarią to przypadek i że mimo tej porażki możemy awansować – Mosór na koniec wyrażał mocne postanowienie poprawy.