Piotr Świerczewski już od wieku juniora był uważany za jeden z największych talentów w polskiej piłce. Już jako nastolatek należał do liderów GKS-u Katowice. W meczach Girondins Bordeaux (z Zinedine Zidane'm w składzie) zaprezentował się na tyle dobrze, że w wieku zaledwie 21 lat wyjechał do francuskiego AS Saint Etienne, a potem cztery lata spędził w korsykańskiej Bastii ( gdzie trenował go min. Henryk Kasperczak). szczytem jego kariery nad Sekwaną był transfer do Olympique Marsylia w 2001 roku. I tak, zdaniem srebrnego medalisty z Igrzysk w Barcelonie (1992) zaczęły się jego kłopoty.
- Kiedy doszedłem do pułapu Marsylii wydawało mi się, że to już szczyt. Koniec, że osiągnąłem marzenie. Opuściłem się w treningach, wróciłem do ligi polskiej i cofnąłem się w rozwoju. Miałem 30 lat. Tyle ile ma Robert Lewandowski. On jest ideałem. Osiągnął bardzo wiele, ale się nie zatrzymuje, wciąż idzie do przodu. A mnie się w głowie poprzestawiało - szczerze wyznał Świr w rozmowie z "Polsatem Sport".
Świerczewski dodał, że jego marzeniem była gra w lidze angielskiej. Co prawda w 1993 roku trafił do Birmingham City, ale w barwach tego klubu rozegrał zaledwie jeden oficjalny mecz i odszedł do Lecha Poznań.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Świerczewski zajął się trenerką. Pracował w ŁKS-ie Łódź, Zniczu Pruszków i Motorze Lublin. Był też asystentem selekcjonera reprezentacji Polski do lat 21, a dziś jest szkoleniowcem KTS Weszło Warszawa.
Znany z twardego charakteru i niezwykle waleczny "Świr" postanowił również spróbować swoich sił w MMA. W grudniu, w swoim debiucie pokonał Grega Collinsa, a ostatnio przyjął wyzwanie do walki od Marcina Najmana.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj