Odkąd Jerzy Brzęczek pożegnał się ze stanowiskiem selekcjonera reprezentacji Polski upłynęły już nieco ponad dwa miesiące. I choć wielu fanów kadry bez wątpienia liczyło na taki scenariusz, bo praca szkoleniowca nie cieszyła się najlepszą opinią, to jednak drugą stron medalu stanowi fakt kiedy do tego doszło. Wydarzyło się tak w momencie, w którym od ostatniego zgrupowania minęły dwa miesiące i nic nie wskazywało na to, że prezes PZPN, Zbigniew Boniek, nagle zmieni swoje podejście do tej sytuacji.
Piłkarz reprezentacji Polski zakażony koronawirusem, znamy NAZWISKO. Nie zagra z Węgrami!
W rozmowie z portalem "Sportowe Fakty" swoimi przemyśleniami na ten temat podzielił się były selekcjoner polskiej reprezentacji, Paweł Janas. Według niego istotny czynnik przy zwolnieniu szkoleniowca odegrało to, że... jest Polakiem. - Trochę mi szkoda Jurka Brzęczka. Jest pierwszym trenerem, który awansował na turniej i nie poprowadzi w nim drużyny. Robotę zrobił i mu podziękowano, czego nie rozumiem. Polaków jakoś zawsze szybko się zwalnia. Leo Beenhakker pozostał na stanowisku, gdy nie wyszedł z grupy na Euro 2008. A nam dziękuje się bez gadania - uważa były selekcjoner.
To już jednak jest historia, którą wyłącznie można rozważać i analizować. A traźniejszość i przyszłość maluje się w... portugalskich barwach Paulo Sousy. Selekcjoner z Półwyspu Iberyjskiego stanie w czwartkowy wieczór przed niełatwym wyzwaniem zadebiutowania na nowym stanowisku w dobrym stylu. Rywalem Polski będą Węgry, a więc drużyna jak najbardziej do pokonania, ale także o wysokm potencjale.