Exclusive
Kamil Grosicki był zwiedziony brakiem powołania od Fernando Santosa, ale nie zamierza się poddawać:
Wciąż czuję się mocny, by pomóc kadrze
Kamil Grosicki (35 l.) błyszczy na boiskach ligowych popisując się niekonwencjonalnymi zagraniami, jak choćby rzutem karnym a’la Panenka w meczu z Lechem. Pobił swój rekord strzelonych goli w lidze w sezonie, ale nie doczekał się powołania do kadry .
- Byłem zwiedziony. Wydawało mi się, że wszystko robię grając w Pogoni, żeby dostać powołanie – mówi Super Expressowi „Grosik”.
Super Express: Mocno ubarwiłeś ostatnią kolejkę strzałem a’la Panenka. To chyba pierwszy twój karny strzelany w ten sposób w meczu o stawkę?
Kamil Grosicki: - Tak, ale byłem pewny tego co robię i brałem za to odpowiedzialność. Wiadomo, że ludzie inaczej reagują, jeśli piłkarz nie strzeli karnego uderzając w normalny sposób, a inaczej gdy daje podcinkę i bramkarz obroni, bo wówczas odbiór jest bardziej negatywny.
- Ten pierwszy raz strzelałeś specjalnie w meczu z Lechem, przed 40 tys. widownią?
- Na pewno w takim meczu to lepiej smakuje i...więcej o tym się mówi. Z całym szacunkiem dla innych klubów, ale gdybym zrobił to na mniejszym stadionie nie byłoby tyle szumu. To był idealny moment – pełny stadion, dużo emocji. Choć przyznam ci, że miałem zamiar to zrobić wcześniej, niedawno w meczu z Koroną w Szczecinie, ale karny był anulowany po decyzji VAR-u, no i wypadło na Lecha.
- Byłeś zawiedziony brakiem powołania do kadry na mecze z Czechami i Albanią?
- Byłem zwiedziony. Wiem, że jest nowy selekcjoner, ale nawet po ostatnich swoich występach w reprezentacji, gdy wchodziłem z ławki wydawało mi się, że wnosiłem coś pozytywnego do gry. Pod tym kątem myślałem o swojej roli w kadrze, żeby wejść w trudnych momentach i pociągnąć zespół, bo czuję się na tyle mocny. To były pierwsze powołania Fernando Santosa i myślę, że jeszcze nic straconego. Trzeba grać dobrze w lidze do końca sezonu i zobaczymy co się wydarzy w czerwcu, przy kolejnych powołaniach.
- Czyli wierzysz w powołanie?
- Wierzę. Robię wszystko, żeby być w jak najlepszej formie, i jeśli będę dobrze grał, robił liczby, to myślę, że ktoś to zauważy. Swoje decyzje będę podejmował po powołaniach czerwcu.
- Brzmi to jak możliwość ewentualnego pożegnania z kadrą…
- Na pewno brak powołania w czerwcu oddali mnie od niej. No bo jeśli będę w formie i strzelał bramki a powołania nie dostanę, to trzeba będzie pomyśleć co dalej. Czy to już nie czas na pożegnanie z kadrą?
- Co czułeś oglądając mecz z Czechami, gdy przegrywaliśmy 0:2 w trzeciej minucie?
- To był szok. Nie lubię oglądać meczów reprezentacji, gdy w niej nie gram. Oczywiście oglądam, ale są we mnie emocje gdy pomyślę, że niedawno w niej byłem, a teraz mnie nie ma. To ciężkie do oglądania. Kibicuję kolegom, ale trudno mi się wypowiadać o meczu, bo jestem wciąż czynnym piłkarzem.
- Wielu twierdzi, że zabrakło w tym meczu doświadczonych piłkarzy, jak choćby ciebie.
- To jest nowa reprezentacja, nowy trener, który ustala wszystko po swojemu. Po meczach łatwo mówić o wielu rzeczach. Ale nie wiemy, jakby to było, gdyby grali ci doświadczeni - Krychowiak czy Glik, i czy byłoby lepiej? Myślę, że każdy z tych co nie byli powołani, liczy na powrót do kadry, jeśli będzie grał dobrze w klubie.
- Jeden cel w tym sezonie już osiągnąłeś? Marzyłeś o 10 golach w lidze i już masz.
- To prawda. W Turcji, Anglii i Francji miałem po 9 strzelonych goli, podobnie jak w Pogoni w ubiegłem sezonie. Ta „9” już mnie trochę irytowała. Cieszę się, że ustrzeliłem dychę i teraz chcę jeszcze więcej.
- To masz kolejny cel, zdobycie króla strzelców Ekstraklasy. Rywale mimo, że klasyczni napastnicy daleko nie uciekli…
- Zobaczymy, nie myślę o tym. Bardziej o tym, żeby dobrze grać i drużyna wygrywała. Zostało jeszcze 8 kolejek i trzecie miejsce jest bardzo realne. Jeśli je zajmiemy to będzie wielki sukces i porównywalny do tego, jakbyśmy zdobyli mistrzostwo. Ten sezon po zmianie trenera jest naprawdę ciężki. W każdym z tych ośmiu meczów mam szansę na zdobycie kolejnych bramek, więc muszę być skoncentrowany. Wychodzi na to, że do kolejnego karnego też podejdę, choć bardziej cieszą mnie gole z gry a nie z karnych.
Rozmawiał Jerzy Chwałek
Cały wywiad czytaj na sport.se.pl