Lubański zjechał do Polski kilka dni temu, okazją było odsłonięcie poświęconego mu muralu na ścianie jednego z budynków w jego rodzinnej Sośnicy, dzielnicy Gliwic. W czwartek – obok innych byłych reprezentantów – zasiadł w loży VIP na stadionie Narodowego Centrum Sportu w Warszawie, by oglądać mecz Polska – Holandia w ramach Ligi Narodów. - Owszem, zmierzyliśmy się z jedną z najlepszych w tej chwili drużyn świata, ale nawet biorąc ten fakt pod uwagę muszę powiedzieć, że nie był dobry mecz w naszym wykonaniu – ocenił legendarny piłkarz w rozmowie z Tomaszem Smokowskim na antenie Kanału Sportowego.
W czerwcu Biało-Czerwoni gościli – w ramach tych samych rozgrywek – w Brukseli, gdzie ulegli Belgom aż 1:6. Włodzimierz Lubański przyznał otwarcie, że było to dlań bardzo bolesne doświadczenie. Równie mocno przeżył czwartkową przegraną. - Siedziałem na stadionie w Warszawie w towarzystwie olimpijczyków z 1972 i zgodnie stwierdziliśmy, że nie widzimy progresu w grze Polaków od tamtego momentu – podkreślał ze smutkiem w programie. Wskazał też na jeden ważny element w naszej grze, którego wyraźnie mu w tej potyczce brakowało.
- Jeżeli wiesz, że największą siłą rywala jest klepanie i rozgrywanie piłki, a mimo to nie podchodzisz do niego, żeby mu ją odebrać, coś jest nie w porządku. Takie „klepanie” w wykonaniu rywali powinno u samych piłkarzy na boisku wywołać złość. A nie widziałem jej; nie widziałem chęci podejścia do wyższego wyższego pressingu. Nie wiem, jaki jest tego powód – dzielił się swymi wrażeniami z czwartkowego meczu Włodzimierz Lubański. I przywoływał analogiczny przykład ze swej własnej kariery.
- Podczas igrzysk w Monachium – mówił, a przypomnieć trzeba, że w tym turnieju Polacy zdobyli złoty medal – w I połowie meczu ze Związkiem Radzieckim, decydującym o awansie do finału, rywale bardzo nas pogonili. W przerwie sami powiedzieliśmy sobie w szatni: „Dość tego, nie mogą tak z nami grać!”. Efektem tej naszej wewnątrzzespołowej złości była II część gry i nasze zwycięstwo – tłumaczył Lubański. I odnosił ową opowieść do obecnych kadrowiczów. - Myślę, że sami zawodnicy muszą podjąć inicjatywę, w wyniku której będzie więcej zadziorstwa w naszej grze. Bez tego nie możemy grać z takimi rywalami, jak Holandia czy Belgia.
W niedzielę o 20.45 podopieczni Czesława Michniewicza w Cardiff zagrają z Walią mecz, którego stawką jest pozostanie w Dywizji A Ligi Narodów. Bez walki i zadziorności – a o tych cechach mówił legendarny snajper – sukces Biało-Czerwonych będzie stać pod wielkim znakiem zapytania...