Robert Lewandowski wie co to znaczy, doznać poważnej kontuzji. Na początku jego przygody z piłką przydarzył mu się fatalny uraz, ale od tamtego czasu większe kontuzje omijały napastnika szerokim łukiem. Rzecz jasna przydarzały się krótsze przerwy w grze z powodu mikrourazów, ale jak dotąd Polak był niczym robot. Aż do meczu z Andorą. Na początku drugiej połowy spotkania w Warszawie rywal niefortunnie upadł na prawą nogę Lewandowskiego. Na twarzy naszego reprezentanta od razu pojawił się grymas bólu, a niedługo potem opuścił murawę. Już na ławce rezerwowych napastnikowi został przyłożony lód do kolana. Pierwsze komunikaty płynące z PZPN nie były pesymistyczne, bo mówiły o kilku dniach przerwy zawodnika Bayernu Monachium. Niestety prognozy nie sprawdziły się, a po dokładniejszych badaniach "Lewy" usłyszał dużo gorszą diagnozę.
Piątek i Sousa ZDEPTANI przez eksperta po meczu z Anglią. Oj, będzie bolało! | Futbologia
W komunikacie Bayernu można było bowiem przeczytać, że zawodnika czeka około miesiąc przerwy. A to oznacza, że pobicie rekordu Gerda Muellera w Bundeslidze stanęło pod znakiem zapytania, a monachijczycy będą musieli radzić sobie bez Lewandowskiego w meczach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów, w których zmierzą się z Paris Saint-Germain. Niedawno na kanale YouTube "Łączy Nas Piłka" pojawiły się kulisy meczu z Anglią. Na wideo jest fragment rozmowy z kapitanem kadry.
Zbigniew Boniek podważa kompetencje niemieckich lekarzy?! Kontrowersyjna ocena prezesa PZPN-u
Widać, że Lewandowski jest podłamany całą sytuacją. - To się wydarzyło dwie minuty przed moim zejściem, w polu karnym rywala. Zagrałem piłkę i mi spadł przeciwnik na prawą nogę, którą mi przegięło - wyjawił zawodnik. Napastnik powiedział również o dużym ryzyku związanym z ewentualnym występem na Wembley, do czego jak wiadomo nie doszło. - Niestety kontuzja przydarzyła się w najgorszym momencie. Pierwsze dni są najbardziej niebezpieczne, dlatego występ na Wembley był wykluczony. Kolano jest osłabione. Jak nie ma stabilizacji, to wtedy ryzyko jest ogromne - powiedział Lewandowski.
- Gdyby mecz z Anglią był dwa dni później, to może na siłę bym zagrał. A tak nie było sensu ryzykować. Teraz tempo rozgrywania meczów jest ogromne. Nie ma czasu na nic. Co 3-4 dni spotkania, nie ma czasu na regenerację i ćwiczenia - zaznaczył napastnik Bayernu Monachium.