Włodzimierz Lubański

i

Autor: Cyfra Sport Włodzimierz Lubański

Sto lat, Panie Włodzimierzu

Złoty chłopak ze złotymi łańcuszkami. Legenda świętuje 78. urodziny, a my przypominamy historię z czasów, gdy mogła zamówić tylko sok i coca-colę

2025-02-28 9:46

Dla kolejnych pokoleń – począwszy od jego rówieśników - polskich fanów był idolem, legendą, piłkarskim bogiem. Obchodzący dziś 78. urodziny,Włodzimierz Lubański do dziś jest najmłodszym w dziejach graczem polskiej reprezentacji – miał 16 lat i 188 dni, gdy we wrześniu 1963 roku zagrał przeciwko Norwegii i strzelił jej gola. A my w urodzinowej opowieści cofamy się jeszcze o kilka tygodni…

Latem 1963 roku Górnik zaproszony został do udziału w zaoceanicznej Interlidze. Ameryka była dla Polaków „ziemią obiecaną”. Każde zaś z nią zetknięcie - cywilizacyjnym szokiem. „Pierwsza noc w trzydziestopiętrowym hotelu w Nowym Jorku. Nie spałem. Staliśmy w oknie naszego pokoju ze Staszkiem Oślizłą i patrzyliśmy na światła olbrzymiego miasta. Wydawało mi się, że to bajka, sen, który zaraz się skończy” - tak swoje wrażenia z pierwszych chwil tej niezwykłej wyprawy przedstawia „Włodek” w książce: „Ja, Lubański”. Nieopierzony szesnastolatek, mający za sobą pierwszą rundę w barwach Górnika, trafił pod skrzydła stonowanego, starszego o całą dekadę kolegi.

Lód, cola, odrobina whisky

- Manhattan, oglądany z okna hotelowego pokoju na 25. piętrze, robił ogromne wrażenie – potwierdzał Oślizło. Ale działało to w dwie strony: zabrzanie robili ogromne wrażenie na gospodarzach. Fenomen ich tournée zawierał się w zwrocie: „kontakt z amerykańską Polonią”.

Włodzimierz Lubański też tam był, i zdrowie kolegów pił! Piersiówka się przydała [ROZMOWA SE]

- Kluby polonijne zapraszały nas na spotkania. Byliśmy u Ślązaków, u Podhalan, u Pomorzan. W pewnym momencie nie byliśmy w stanie odwiedzić wszystkich, którzy chcieli nas gościć, więc się dzieliliśmy i jeździliśmy po 4-5 w dane miejsce - wspominał pan Stanisław. - Nie mogliśmy też opędzić się od propozycji: „chodź, napij się”. Nie wypadało odmówić, więc musieliśmy dawać znaki barmanowi, by w szklance był głównie lód, trochę coli, i tylko odrobinka whisky.

„Program każdego dnia wypełniony był do późnych godzin nocnych. Piliśmy litrami soki owocowe, coca-colę” - to fragment cytowanych już wspomnień Lubańskiego. Innych napojów przywołać nie mógł; pisał przecież o czasach, gdy był niepełnoletni…

Otwarte serca i... portfele

Przy okazji takich spotkań otwierały się serca i… portfele Polonusów. - Po powrocie do hotelu było co dzielić między chłopaków... A największym „wygranym” tych wizyt u rodaków był zawsze Włodek Lubański. Szesnaście lat miał, ale już był idolem, perłą. Uroczemu złotemu chłopaczkowi, budzącemu rodzicielskie uczucia, nie szczędzono niczego. Więc kiedy po powrocie do hotelu zaczynał opróżniać kieszenie, na kołdrze lądowała masa złotych łańcuszków, pierścionków, sygnetów, wisiorków... „Staszek, co ja z tym zrobię?” - pytał mnie niemal z rozpaczą. No cóż: większość tych pamiątek... posprzedawaliśmy po powrocie do kraju - opowiadał Stanisław Oślizło.

Włodzimierz Lubański w dużym formacie. W rodzinnej Sośnicy w szczególny sposób uhonorowano legendarnego piłkarza

Generalnie każdy z „górników” wrócił z owego zamorskiego tournee bogatszy o około 300 dolarów, będących właśnie wynikiem owych spotkań z Polonią. W PRL-u to były spore pieniądze; dość powiedzieć, że oficjalna dieta dzienna, wypłacana zabrzanom ze środków GKKFiT, wynosiła wówczas... 2 dolary.

Włodzimierz Lubański. Komuniści wyrwali mi marzenia o Realu l Futbologia
Quiz. Czy rozpoznasz piłkarzy z PRL-u. Brak 15/15 to wstyd dla fanów futbolu!
Pytanie 1 z 15
Zacznijmy od czegoś prostego. Ten były piłkarz reprezentacji Polski grał w Widzewie Łódź, Juventusie Turyn i AS Romie. Po latach kariery był m.in. trenerem reprezentacji Polski oraz szefem PZPN. Jest nim?
Boniek
Sport SE Google News
Autor:

Najnowsze