Widowisko było znakomite po względem poziomu jak i dramaturgii, ale piłkarze z Kielc nie kryli po nim wielkiego rozczarowania. - Nie o kapitalne widowisko nam chodziło, tylko by wygrać ten mecz – mówił do kamer Eurosportu Arkadiusz Moryto. - Przegraliśmy go w najgorszy możliwy sposób. Szkoda, karne to loteria. Po to gramy cały sezon i przechodzimy tę drogę, by w tym finale wygrać. W Lidze Mistrzów drugie miejsce nic nie znaczy, liczą się tylko zwycięzcy – dodał rozczarowany skrzydłowy Łomży VIVE, który w meczu rzucił 5 bramek. On jako pierwszy trafił z siedmiu metrów w serii rzutów karnych dla VIVE, ale obroniony strzał Alxa Dujszebajewa przez De Vargasa okazał się decydujący. Moryto przed kamerami telewizyjnymi zwrócił się do swoich kibiców. - Bardzo dziękujemy, z każdej możliwej strony czuliśmy, że nas wspieracie. Możemy tylko przeprosić. Wierzcie w nas, bo dzięki wam jesteśmy tutaj i w następnym sezonie będziemy chcieli zagrać o to samo trofeum – powiedział reprezentant Polski.
O tym nieprawdopodobnym golu Łomży Vive Kielce mówi cały świat. To musi przejść do historii!
Na razie VIVE pozostaje z dorobkiem jednego zwycięstwa w Lidze Mistrzów, odniesionego w 2016 roku. Dla drużyny z Katalonii dzisiejsza wygrana była już jedenastym triumfem w tych najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie.