- Infantino to zdrajca - to już pisaliśmy. Idziemy więc dalej. - Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, a jego szef, Michel Platini, prawie wylądował w więzieniu. On w ogóle nie powinien startować w wyborach na prezydenta FIFA - stwierdził legendarny Argentyńczyk.
Gianni Infantino: Kim jest, co osiągnął, ile kulek wylosował nowy prezydent FIFA? [WIDEO]
Oberwało się Infantino, oberwało też innym. Na czele z Seppem Blatterem oraz Michelem Platinim, za którym były gracz Napoli wyraźnie nie przepada. - Mając tyle dowodów i wiedząc, jak wiele ukradli przez te wszystkie lata, powinni dostać dożywotni wyrok w więzieniu - dodał mistrz świata z 1986 roku. Oczywiście nie wspominając, ani też nie nawiązując do swoich licznych skandali. Ot, co wolno jednemu, nie wolno drugiemu. Tym bardziej, że tylko jeden ma w swoim kraju status Boga.
A kogo poparłby Maradona? Cóż, konkretów brak: - Kogoś, kto nie chciałby się wzbogacić na piłce.
Czyli co, Gianni Infantino to betonowanie starego układu? A jeśli tak, to czy naprawdę nie ma żadnej alternatywy? W wyborach startowali poza Włochem, jeszcze panowie Salman Al Khalifa - z Bahrajnu - Ali Al-Hussein z Jordanii. I cóż, wybaczcie, ale mamy wrażenie, że zarządzanie światowym futbolem wymaga najpierw tego, by w ogóle poukładać sprawy w swojej piłce krajowej.