Choć fani wrestlingu doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jest to wyreżyserowana rozrywka, to czasami podczas show dochodzi do tragicznych scen. Mrożące krew w żyłach chwile miały miejsce podczas wydarzenia Kaoz Lucha Libre, gdy jeden z doświadczonych zawodników, występujący pod pseudonimem "La Parka" wykonał odważny atak.
Tak zwany "suicide dive" mógł zakończyć się jego śmiercią. "La Parka" zamiast trafić w swojego przeciwnika, uderzył głową w metalowe barierki. Rywal od razu ruszył mu z pomocą, tak jak i znajdujący się w pobliżu organizatorzy show. Bardzo szybko podjęto decyzję o wysłaniu go do szpitala.
Jego życiu na całe szczęście nie zagrażało niebezpieczeństwo. Nie wiadomo jednak, czy zapaśnik będzie w pełni sprawny. Połamał kręgi szyjne i ma duże problemy z poruszaniem się. Na szczęście, według brytyjskiego "Mirrora", jego stan powoli ulega poprawie i być może niedługo uda mu się wrócić do ringu.