Justyna Kowalczyk jest bogata, ale nie myśli o pieniądzach (WYWIAD)

2010-04-28 4:45

Po leczeniu sanatoryjnym i startach na Kamczatce Justyna Kowalczyk (27 l.) wpadła na kilkanaście dni do kraju. Wczoraj w Krakowie odebrała czek na 200 tysięcy złotych od PZN. To kolejna nagroda dla niej (wcześniej dostała 600 tys. z PKOl).

- Nie wiem, ile mam na koncie, na pewno niemało - wyznaje "Super Expressowi" Kowalczyk. - Nie wiem jeszcze, co zrobię z tymi pieniążkami. Ale nie mam poczucia, że teraz jestem bogata. Tylko że fajnie biegałam na nartach w tym roku.

Przeczytaj koniecznie: Justyna Kowalczyk zarobi nawet ponad 3 miliony

- Wychodzi zmęczenie po olimpijskim sezonie?

- Nie, czuję się zdecydowanie lepiej niż rok temu. Będąc w Rosji trenowałam, leczyłam się, wszystko z dala od świata, w ciszy i spokoju.

- Uczci pani tegoroczne sukcesy jakąś zmianą? Może nowa fryzura albo prezent?

- Jeśli poczuję taką potrzebę, to zmienię kolor włosów, ale nie będzie to miało nic wspólnego ze zdobywanymi medalami. A prezenty sobie sprawiam i tak.

- Jakieś wnioski na przyszłość z tej zimy?

- Jeden, podstawowy. Nie powinnam startować w takich ekstremalnych warunkach jak na Kamczatce: na dystansie 60 kilometrów, z ostrymi zjazdami. Zbyt duże jest prawdopodobieństwo kontuzji.

- Co panią najbardziej zirytowało, a co rozweseliło tej zimy?

- Wielkich "wkurzeń" nie miałam. A rozweseliły mnie śmieszne rzeczy, które przeczytałam o sobie po powrocie z igrzysk.

Najnowsze