- Nie wiem, ile mam na koncie, na pewno niemało - wyznaje "Super Expressowi" Kowalczyk. - Nie wiem jeszcze, co zrobię z tymi pieniążkami. Ale nie mam poczucia, że teraz jestem bogata. Tylko że fajnie biegałam na nartach w tym roku.
Przeczytaj koniecznie: Justyna Kowalczyk zarobi nawet ponad 3 miliony
- Wychodzi zmęczenie po olimpijskim sezonie?
- Nie, czuję się zdecydowanie lepiej niż rok temu. Będąc w Rosji trenowałam, leczyłam się, wszystko z dala od świata, w ciszy i spokoju.
- Uczci pani tegoroczne sukcesy jakąś zmianą? Może nowa fryzura albo prezent?
- Jeśli poczuję taką potrzebę, to zmienię kolor włosów, ale nie będzie to miało nic wspólnego ze zdobywanymi medalami. A prezenty sobie sprawiam i tak.
- Jakieś wnioski na przyszłość z tej zimy?
- Jeden, podstawowy. Nie powinnam startować w takich ekstremalnych warunkach jak na Kamczatce: na dystansie 60 kilometrów, z ostrymi zjazdami. Zbyt duże jest prawdopodobieństwo kontuzji.
- Co panią najbardziej zirytowało, a co rozweseliło tej zimy?
- Wielkich "wkurzeń" nie miałam. A rozweseliły mnie śmieszne rzeczy, które przeczytałam o sobie po powrocie z igrzysk.