Janek właśnie wydał książkę o Chinach - "Chiny 431 km/godz." Tytuł nawiązuje do maksymalnej szybkości, z jaką jeździ magnetyczny pociąg Maglev z biznesowej części Szanghaju na lotnisko. Według niego z taką samą szybkością zmieniają się Chiny.
Ale w knajpce Luogu (Bęben i Dzwon) wszystko po staremu. Jedzenie pyszne i tanie. Za 4 superdania (między innymi krewetki i... udka żab gigantów) plus kilka piw zapłaciliśmy w sumie 198 yuanów, czyli około 63 złotych.
Chińczycy w knajpie przeważnie młodzi - tacy yuppies. Zwróciłem uwagę, że przed wyjściem zawsze krzyczeli "Majdan!" Czyżby tutaj też dotarła sława Radka? - zacząłem się zastanawiać. - MajDan to po prostu rachunek - wyjaśnił mi Janek.
Zacząłem się wsłuchiwać, czy przypadkiem Chińczycy nie będą krzyczeć "DoDa". Okazało się jednak, że Doda - w przeciwieństwie do Majdana - w Pekinie jest zupełnie nieznana.