Scott Baldwin wraz z kolegami udał się w podróż do RPA. Przy okazji grupka znajomych postanowiła odwiedzić rezerwat z dzikimi zwierzętami. Gdy obok znalazły się lwy, rugbysta postradał zmysły. Pomyślał chyba, że to miłe kotki i chciał jednego z nich pogłaskać. Jak się skończyło? Łatwo się domyślić. Sportowiec został ugryziony przez drapieżne zwierzę i musiał pojechać do szpitala.
Stroke the Lion it'll be fine they said! Here's @scottbaldwin2 petting a lion like it's a pet cat! pic.twitter.com/Y95FObGeJ5
— Andy Goode (@AndyGoode10) 29 września 2017
Najciekawsze jest to, że towarzysze Baldwina niespecjalnie przejęli się całą sytuacją. - Zabierzcie go do szpitala - powiedział jeden z przyjaciół głosem spokojnym jak po wypiciu litrowego naparu z melisy. Walijczyk trafił do placówki służby zdrowia i na szczęście skończyło się na kilku szwach, co dla profesjonalnego rugbysty jest raczej na porządku dziennym. Sam zainteresowany też nie robił sobie nic z groźnej sytuacji.
Na Twitterze przeprosił tylko fanów, że nie mógł zagrać w spotkaniu swojej ekipy - Ospreys. Chwilę później już żartował. "Powinienem wiedzieć, że lew nie będzie zadowolony. Zanim mu się przedstawiłem, to pogłaskałem lwicę obok" - skomentował sytuację w rezerwacie znany sportowiec.
Zobacz: Piłkarze Legii pobici przez wściekłych kiboli. Wszystko po porażce z Lechem Poznań
Przeczytaj: Romeo Jozak wściekł się na swoich piłkarzy. "Graliśmy gorzej niż drużyny kobiece"
Sprawdź: SKANDAL na derbach Śląska. Kibole Piasta rzucali racami w dzieci [WIDEO]