Gwizdek24.pl: - Pańscy podopieczni doszli już do siebie po laniu z Brazylią?
Andrea Anastasi (51 l.): - Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Dałem graczom dzień wolnego, potem polecieliśmy do Gdańska i tu spokojnie trenujemy. Trzeba się przygotować na wiele meczów, najlepiej pięć, żeby grać o medal w finale Ligi Światowej. Co do porażki w drugim meczu z Brazylijczykami, to takie sytuacje się po prostu zdarzają. Nie od wczoraj pracuję w tym fachu i miewałem podobne przypadki w innych zespołach. W fazie grupowej zagraliśmy wiele bardzo dobrych meczów i tylko ten jeden okropny. Zabrakło koncentracji, zawodnicy mieli za sobą ciężki okres. Teraz trzeba odbudować to, co zaczęliśmy razem tworzyć.
- Wszyscy mówią o walce o medal, którego nigdy nie zdobyliśmy w Lidze Światowej. Mamy stosunkowo łatwą grupę, ale na drodze do podium znowu może stanąć nam nieszczęsna Brazylia.
- Powtarzam moim zawodnikom, że jeśli gramy z najlepszym zespołem świata, to nie znaczy, że stoimy od razu na straconej pozycji. Jeśli nie zbuduje się mentalności zwycięzcy, nie będzie można nawet myśleć o pokonaniu potentatów, a może i o wyjściu z grupy. My potrafimy grać bardzo dobrze i pokazywaliśmy to już. Teraz mamy marzenie, żeby dotrzeć na podium.
Przeczytaj koniecznie: Mariusz Jurkiewicz będzie grał w Madrycie
- A jeśli będzie dobrze i przyjdzie grać pięć meczów w pięć dni, może pan być pewien, że drużyna to wytrzyma? Mamy odpowiednio szeroki skład?
- Na pewno nie tak szeroki jak Brazylia czy Rosja. Nowy system gry w finale, jaki wprowadziła FIVB, nie jest dla nas korzystny właśnie z tego powodu, że najlepsze zespoły mogą całkiem zmienić skład i utrzymać wysoki poziom. My musimy nadrabiać zgraniem, walecznością, ambicją, ale te cechy było przecież już widać w naszej grze.
- Jak pan scharakteryzuje naszych rywali grupowych?
- Bułgarzy dysponują interesującym zespołem, choć mieli problemy z kontuzjami. Od kilku lat budują siłę drużyny na tych samych zawodnikach, niewiele się tam zmienia. Włosi są w trakcie przebudowy, pojawia się sporo nowych, młodych twarzy. Odchodzą weterani, zjawiają się nowe twarze, jak Ivan Zajcew. Argentyńczycy od lat pracują konsekwentnie pod okiem trenera Webera. Grają równo, konsekwentnie i ich zespół ma cechy typowej południowoamerykańskiej siatkówki: przeciętne warunki fizyczne, ale świetna technika.
Patrz też: Bedi Buval oskarża Lechię Gdańsk
- Nie boi się pan, że narastająca presja wyniku sparaliżuje polski zespół w finale LŚ?
- Zgadzam się, że młodsi siatkarze mogą odczuwać większe ciśnienie, ale jeśli chce się zrobić duży krok do przodu, z takimi rzeczami należy sobie radzić. Inaczej nie dojdzie się do niczego. Presję musimy wywierać na tych facetach po drugiej stronie siatki. Staram się stale motywować chłopaków, naciskać, żeby dążyli do najwyższych celów. My się pewnych rzeczy dopiero uczymy, musimy gonić czołówkę światową. Mamy przecież dopiero 10. miejsce w rankingu światowym, ono nie wzięło się znikąd. Kiedy obejmowałem reprezentację Włoch, też zamykała dziesiątkę rankingu. Udało się w ciągu kilku lat wskoczyć na 5. pozycję. Chciałbym iść tą drogą z Polakami.
Program finałów Ligi Światowej:
środa, 6 lipca
Grupa F : Rosja - USA (godz. 11:00), Brazylia - Kuba (13:30)
Grupa E; Argentyna - Włochy (17:15), Polska - Bułgaria (20:00)
czwartek, 7 lipca
Grupa F: Kuba - Rosja (11:00) , Brazylia - USA (13:30)
Grupa E : Bułgaria - Argentyna (17:15), Polska - Włochy (20:00)
piątek, 8 lipca
Grupa F; USA - Kuba (11:00), Brazylia - Rosja (13:30)
Grupa E; Włochy - Bułgaria (17:15), Polska - Argentyna (20:00)
sobota, 9 lipca - półfinały
zwycięzca gr. F - drugi zespół w gr. E (17:00)
zwycięzca gr. E - drugi zespół w gr. F (20:00)
niedziela, 10 lipca
mecz o trzecie miejsce (17.00)
finał (20.00)
Andrea Anastasi dla gwizdek24.pl: Marzę o podium Ligi Światowej - WYWIAD
Już w środę początek finałów Ligi Światowej. Polacy zagrają swój pierwszy mecz o 20:00 z Bułgarią. Trener kadry Andrea Anastasi (51 l.) jest przekonany, że jego podopieczni zapomnieli już o ostatnich porażkach z Brazylią. - Jeśli nie zbuduje się mentalności zwycięzcy, nie będzie można nawet myśleć o pokonaniu potentatów, a może i o wyjściu z grupy. My potrafimy grać bardzo dobrze i pokazywaliśmy to już. Teraz mamy marzenie, żeby dotrzeć na podium - mówi Anastasti w rozmowie z portalem gwizdek24.pl.