Panie Jerzy, jak sie panu podoba określenie: „człowiek, który uratował siatkówkę dla Warszawy”?
Bardzo chciałbym na taki tytuł zasłużyć, ale przed nami jeszcze baraże. Z Treflem albo Poznaniem.
Co zmienił pan w te trzy miesiące w zespole JW Construction Osram AZS Politechnika ?
Miałem 14 zawodników i problem na kogo postawić. Udało mi się namówić do gry Przemka Michalczyka, który ustabilizował odbiór. Potrzebny był też partner w ataku dla Radka Rybaka. Sprowokowałem więc rywalizację Michała Chaberka z Antonem Kuligowskim.
Ale cała drużyna zmieniła styl.
Tak. Przestaliśmy godzić się na przegrywanie, zaczęliśmy walczyć do końca. Najlepsza ilustracja to długa wojna z Delectą.
Żal panu było pokonanych?
Żal, bo trener Chudik to mój przyjaciel, a cała Delecta nie zasłużyła na degradację. W PLS powinno grać 12 zespołów. Polską siatkówkę na to stać.
Co dalej?
Parę dni odpoczynku i zaczynamy przygotowania do baraży. Trefl albo Poznań. Trefl wydaje się nieco mocniejszy, ale Poznania też nie można lekceważyć. Uratujemy siatkówkę dla stolicy tylko pod warunkiem pełnej koncentracji i mobilizacji.