Biało-Czerwoni nie narzekają na brak zajęć w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich. Trzyipółgodzinne treningi przetykane zasuwaniem na siłowni są normą.
Dla niektórych takie przejście tuż po urlopie to może być szok, ale nie dla Dawida Konarskiego, atakującego reprezentacji Polski. Miał co prawda wyjątkowo długie wakacje, aż 6 tygodni wolnego, ale nie przyjechał do Zakopanego nieprzygotowany.
– Nie da się pojawić na zgrupowaniu prosto z leżaka – tłumaczy „Super Expressowi”. – To prawda, że na początku siatkówkę odłożyłem na daleki plan, nawet mało oglądałem w telewizji. Jednak nie mogłem zupełnie odpuścić, zresztą lubię coś robić i spędzać czas aktywnie. Nie miało to nic wspólnego z odbijaniem piłki halowej, ot pobawiłem się na plaży. – opowiada „Konar”. – Dostaliśmy też plany indywidualnych przygotowań fizycznych. Przez ostatnie dwa tygodnie przed obozem praktycznie codziennie byłem już na siłowni. Przyjechałem tu w miarę dobrze dysponowany.
Selekcjoner motywuje podopiecznych na rozmaite sposoby. Najnowszym pomysłem Belga jest specjalne premiowanie dobrej postawy na zajęciach treningowych.
– Trener wyznaczył nagrody za najlepszego gracza w bloku i obronie. Podczas każdego treningu statystycy prowadzą obserwację pod tym kątem, a na koniec zwycięzca klasyfikacji dostaje ciastka – opowiada Konarski, który zdaje sobie sprawę, że w najbliższych tygodniach kadrę czekają prawdziwe męczarnie.
– Nie mamy superindywidualności, które same będą wygrywać turnieje, trzeba ciężko pracować na wynik. Dlatego musimy być gotowi od razu na mocne treningi. Żeby nie było tak, że po pierwszych zajęciach trzeba przez tydzień do siebie dochodzić. Zdziwiłbym się, gdyby była u nas teraz świeżość, plan jest taki, żeby przypakować i docisnąć. Trener mówił, że na razie będzie trening wprowadzający, ale większość z nas miała inne pojęcie „wprowadzenia”... – śmieje się Dawid.