Siatkówka, Liga Narodów, siatkarze, reprezentacja Polski, trener, Nikola Grbić

i

Autor: FIVB Trener Nikola Grbić

Grbić mówi „SE” o kontrowersji w meczu z USA: Sędzia wkurzył chłopaków i zaczęli grać jeszcze mocniej [WYWIAD]

2022-06-26 20:25

Po amerykańskim horrorze polscy siatkarze wygrali 3:1 z Jankesami i zakończyli bez porażki drugi turniej Ligi Narodów w Sofii. Jeden moment meczu z USA był kluczowy. – Dla tego pana najważniejsze było nie to, że popełnił błąd i ukradł nam punkt, tylko żebyśmy zwracali się do niego uprzejmym tonem – tak o arbitrze z Węgier i kontrowersji wokół pomyłki sędziowskiej mówi „Super Expressowi” Nikola Grbić, selekcjoner Biało-Czerwonych.

Amerykanie postawili nam trudne warunki, zaczęły się schody. Rywal grał świetnie w ataku, rozmontowywał naszą linię przyjęcia zagrywką. W kilku setach Polacy musieli gonić. Pomagała dobra dyspozycja w polu serwisowym Mateusza Bieńka i dającego ważne zmiany Bartosza Kwolka oraz skuteczna gra blokiem. Niestety, za często wpadały nam w boisko piłki, które powinny być wybronione i nie mieliśmy recepty na grę ekipy USA atakiem z drugiej linii. Walka była cały czas niezwykle zażarta i kosztująca oba teamy mnóstwo sił. Amerykanom było o tyle łatwiej, że wielu z nich gra w polskiej lidze i zna na wylot konkurentów z drugiej strony siatki.

Emocjonujący mecz w Sofii! Polacy z kolejnym zwycięstwem w Lidze Narodów

Kamil Semeniuk o kadrze, Grbiciu i transferze do Perugii

Czwarty set to była początkowo wyraźna przewaga Jankesów, a potem już bój punkt za punkt. Dobre zagrania Kamila Semeniuka dawały oddech, ale nie pomagało gorsze przyjęcie zagrywki. W końcu wygraliśmy po horrorze, dzięki sprytowi w paru akcjach, odrobinie szczęścia i przede wszystkim kończącemu ważne ataki Bartoszowi Kurkowi, który trzymał nas w grze jak na kapitana przystało i zdobył 23 pkt.

Grbić: Dobrze, że nas zmusili do wysiłku

„Super Express": – W meczu z USA najważniejsze było dla pana obejrzenie zawodników wreszcie przypartych do muru w starciu ze stawiającym duży opór przeciwnikiem?

Nikola Grbić: – Jak najbardziej, takie doświadczenie jest bezcenne. Pozwala mi poznać graczy jeszcze lepiej, a przede wszystkim przygotować ich na trudy spotkań, w których nie będzie łatwo i zostaną zmuszeni do wielkiego wysiłku. A takie się na pewno zdarzą w przyszłości.

– Z czym pana zespół miał przeciwko Amerykanom największy problem, który musiał przezwyciężyć?

– Mieliśmy trudności techniczne, które wynikły z pewnych przeszkód natury mentalnej, jakie się pojawiły. Zaczęliśmy od prowadzenia, po czym napotkaliśmy po drugiej stronie znakomicie serwującego Russella, który zdobył serię punktów. Trudno nam z tego było wyjść. Emocjonalnie trochę nas to podłamało, wpadliśmy w tarapaty także pod względem technicznym. Trzeba było sobie z tym poradzić, pozostać skoncentrowanym na zadaniu, zachować spokój i lepiej zrozumieć całą sytuację.

Polscy siatkarze przyłapani na nietypowym zachowaniu podczas meczu. Genialne wideo trafiło do sieci

– Co było punktem zwrotnym?

– Kiedy w drugim secie piłka dotknęła zawodnika amerykańskiego w obronie w drugiej linii, sędzia tego nie zauważył, a rywale poprosili o challenge czy był blok. Piłka bloku nie musnęła, Amerykanie dostali punkt. Zwracałem uwagę sędziemu, ale dla tego pana najważniejsze było nie to, że popełnił błąd i ukradł nam punkt, tylko żebyśmy zwracali się do niego uprzejmym tonem. A amerykański gracz przecież nawet się przyznał. To tak wkurzyło moich graczy, że po czasie wyszli jeszcze bardziej naładowani energią.

– W ósmym meczu Ligi Narodów wystawił pan ósmy wyjściowy skład. Taki był plan od początku rozgrywek?

– Chciałem sprawdzić wszystkich, tak by czuli, że w każdym momencie muszą być gotowi. Bez względu na to czy będzie to tylko jedna akcja, serwis, czy gra od początku. Taka mentalność siatkarzy jest mi potrzebna. W reprezentacji jest inaczej niż w klubie, w którym wstawiasz sześciu, siedmiu zawodników i oni niosą ciężar cały sezon. W kadrze jest więcej graczy na podobnie wysokim poziomie, którzy muszą być gotowi na każdą opcję, także na to, że nie będą w wyjściowej szóstce za każdym razem.

Koszmarne warunki polskich siatkarzy. Jest komentarz z kadry. To aż nie mieści się w głowie!

– W Sofii korzystał pan z najbardziej doświadczonych siatkarzy, ale zakładam, że jednym z ważniejszym zadań było zgranie Marcina Janusza z Bartoszem Kurkiem. Jak wypadła współpraca tego duetu?

– Dostaliśmy okazję, by dokładniej przeanalizować wideo i statystyki z dwóch meczów, które wspólnie zagrali w Bułgarii przeciwko silnym drużynom. W sumie jestem zadowolony, po pierwsze dlatego, że Janusz to znakomity rozgrywający, a Kurek to wybitny atakujący. Czyli to nie jest tak, że nie mogą znaleźć wspólnego języka, a piłka lata niedokładnie. Wybitni gracze dadzą sobie zawsze radę, trzeba tylko trochę więcej czasu na wspólną pracę i złapanie czucia. Czasem ocena gry poszczególnych zawodników w danym spotkaniu zależy też od siły przeciwnika. Jeśli grasz jednego dnia przeciwko Brazylii, a następnego trafiasz na Kanadę, pewne elementy wyglądają dużo lepiej w tym drugim starciu. I kiedy na przykład do bloku skacze Leal, to sytuacja jest odrobinę inna, niż gdy po drugiej stronie siatki pojawia się DeFalco. Z całym szacunkiem dla Amerykanina, blokowanie jest jego atutem.

Grbić ma już skład na MŚ. Znany siatkarski trener o selekcji: „Trzech się bije o mundial, jeden odpadnie”

– Po raz pierwszy posłał pan do boju w jednym meczu zamiennie obu libero. Jaki był cel takiej zagrywki?

– Zrobiłem tak, bo uznałem, że mimo iż Popiwczak to siatkarz świetnie broniący, miał pewne kłopoty ze znalezieniem właściwego ustawienia na parkiecie. Dlatego spróbowałem go wpuszczać tylko na przyjęcie, gdzie notował świetne procenty w pewnych fragmentach meczu. To jest element mojej filozofii, o której ciągle mówię: każdy gracz musi być gotowy na wszelkie roszady. Nie wiem czy będę chciał powtarzać manewr z libero w kolejnych meczach, to zależy. Obaj są dobrze przyjmującymi siatkarzami i obrońcami. Akurat zdarzyło się teraz, że sięgnąłem po takie rozwiązanie. Nie umiem przewidzieć czy będzie to potrzebne w przyszłości. Od wielu dziennikarzy słyszałem, że w zasadzie powinno być odwrotnie, bo Popiwczak lepiej broni niż przyjmuje, a Zatorski lepiej przyjmuje niż broni. Ale „Zatiego” znam z dwóch lat pracy w Zaksie i uważam za jednego z najlepiej grających w defensywie libero na świecie. Wiedziałem, że kiedy go wpuszczę, dostanę to, czego potrzebowaliśmy.

– Bartosz Kurek zdobył 23 pkt, miał 75 procent w ataku i ponoć sam się potem dziwił statystyce skuteczności. Pana też zaskoczyły te liczby?

– Nie patrzyłem może bardzo pilnie w cyferki w trakcie meczu, ale widziałem, że Bartek czuje się swobodnie, a Marcin Janusz doskonale go wykorzystuje. Kurek to jeden z najlepszych bombardierów świata, więc kiedy wejdą z Marcinem w rytm, będzie pokazywał właśnie taki kapitalny poziom.

– Ostatni turniej Ligi Narodów zagracie w Gdańsku. Jak pan będzie w najbliższym czasie operował składem? Czy kadra się zmniejszy i zacznie nabierać kształtu szykowanego już na mistrzostwa świata?

– Muszę jeszcze przemyśleć kwestię organizacji pracy. Gdybym dzisiaj okroił listę zawodników, niektórych musiałbym wysłać do domu. To by oznaczało, że pozostaną bez treningu i nie byliby w stanie wspomóc drużyny w mistrzostwach świata, bo po przerwie nie wyrobią się przy ostrym reżimie treningowym. To dlatego okres do turnieju w Gdańsku i pomiędzy Gdańskiem a finałową imprezą Ligi Narodów w Bolonii chcę wykorzystać na to, by większa liczba zawodników mogła pozostawać w treningu. Wszyscy muszą mieć jeszcze szansę powołania na mundial.

Sonda
Czy podopieczni Nikoli Grbicia wygrają Ligę Narodów?
Najnowsze