– Jak reagujesz, kiedy słyszysz pochwały pod swoim adresem, w rodzaju: „wschodząca gwiazda światowej siatkówki”? Nie przeszkadza to w koncentracji na tym, co najważniejsze?
– Szczerze powiedziawszy, nie skupiam się na tym, co ludzie mówią na mój temat. Staram się po prostu dać najwięcej tej drużynie. Emocje, jakie mi przy tym towarzyszą, to przede wszystkim wielkie szczęście i duma z tego zespołu. Za to, że pokazałyśmy, iż zeszłoroczne osiągnięcie to nie był żaden przypadek, potrafiłyśmy to powtórzyć, utrzymać poziom i nadal walczyć z najlepszymi.
Katarzyna Skowrońska z dumą ogłosiła to całej Polsce. Nie może się już doczekać tej chwili
– Jak widzisz postępy kadry siatkarek w porównaniu z poprzednim rokiem?
– Rośniemy cały czas jako drużyna, bo wzrasta nasza pewność siebie. Buduje ją w nas trener Lavarini, to jest nasz największy atut. Bo tego nam bardzo brakowało, właśnie pewności i odwagi w trudnych momentach. Teraz pokazujemy to na boisku i dlatego mierzymy się z potentatami jak równy z równym.
– Jesteś bardzo młodą siatkarką, a mimo to kiedy wychodzisz na boisko rywalizować z topowymi rywalkami, nie sprawiasz wrażenia onieśmielonej. Jak to robisz?
– Zdecydowanie nie ma mowy o onieśmieleniu. Nie myślę o tym, jakiej rangi to mecz. Kiedy dostaję od trenera szansę, staram się dać z siebie sto procent i pomóc koleżankom. Jestem w tym momencie skoncentrowana tylko na tym, co się dzieje na placu. Do tego stopnia, iż zdarzało się, że dziewczyny po meczu mówiły mi jak było głośno, jak je bolą uszy. A ja odpowiadałam im: „Szczerze? Nie słyszałam nic”. Jestem tak skupiona na tym, co dzieje się na boisku, że totalnie wyłączam się z otoczenia. Myślę wtedy tylko o tym, by piłkę umieścić w parkiecie przeciwniczek. U mnie takie podejście działa i cieszę się, że znalazłam sposób, by sobie radzić z emocjami. Nie jest to łatwe, bo jak byłam młodsza, różnie z tym bywało...
– W czym ci najbardziej pomaga trener Lavarini?
– Zawsze gdy mnie wpuszcza, mówi, żebym grała odważnie, nie bała się. Bo często pojawiam się na parkiecie w trudnych sytuacjach i jeśli w takim momencie tej odwagi by mi brakowało, to moje wejście nic nie da. Trener mnie zawsze wspiera. Kiedy widzi, że mam trudny moment, stara się dać jakieś wskazówki, pomóc, bym nie została z tym sama. On zna nas już na tyle, że wie jak z nami rozmawiać, która potrzebuje kilku mocniejszych słów, nawet, mówiąc brzydko, „opierdzielu”, a która zwykłej rady, co trzeba zrobić. Jest bardzo dobrym psychologiem. Musimy mu wszystkie zaufać. Ja to robię w stu procentach.
– Często słyszymy, że reprezentacja Polski siatkarek jest „na dobrej drodze”. Dokąd ta droga was prowadzi?
– Dzień po dniu, tydzień po tygodniu robimy kroki do przodu. Od kiedy trener Lavarini przejął naszą reprezentację, ta droga prowadziła i prowadzi na igrzyska, do Paryża. Chcę tam pojechać nie na wycieczkę krajoznawczą, tylko by walczyć o najwyższe cele.