Reprezentacyjny przyjmujący to jeden z nielicznych czynnych kadrowiczów, którzy z parkietu pamiętają ostatnie triumfy biało-czerwonych nad canarinhos.
7 lat temu Polacy prowadzeni przez trenera W aldemara Wspaniałego sensacyjnie wygrali w Lidze Światowej aż trzy z czterech spotkań z brazylijskimi supergwiazdami. Dwa ostatnie mecze rozgrywali w kipiącym emocjami katowickim Spodku i zwyciężyli po tie-breakach.
- Pewnie, że pamiętam, chociaż w tych ostatnich spotkaniach grałem mniej - mówi "Świder", który dziś i jutro w nowej hali w Łodzi spotkania z canarinhos będzie oglądał w roli widza. Przyjmujący Maceraty jest na zgrupowaniu kadry, ale do pełnego treningu wróci za dwa tygodnie. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich siatkarzy ma jednak kilka rad dla młodszych kolegów.
- Na pewno nie powinni się bać Brazylijczyków. Jestem zresztą przekonany, że żadnego trzęsienia rąk i nóg po naszej stronie nie będzie - komentuje Świderski. - Chrzest bojowy przeszli w Sao Paulo. Udało się wygrać tylko seta, ale to był sygnał, że można czymś zaskoczyć faworytów.
Świderski pilnie obserwuje rozwój graczy, którzy mają być następcami dotychczasowych gwiazd kadry. - Nie chcę nikogo wyróżniać, ale widać, że jako zespół radzą sobie coraz pewniej. Poza tym liczy się ogranie z rywalami z najwyższej półki - przekonuje "Świder". - Cieszy zwłaszcza jedno: że podnieśli się po dwóch pierwszych porażkach i odegrali na Wenezueli. Jeśli nie przegrają meczów z Brazylią w szatni, dadzą radę. No i pomoże trzynaście tysięcy naszych kibiców w Łodzi - zapowiada Świderski.