Bartosz Kurek, atakujący, kapitan drużyny (34 l., 205 cm)
Opoka, fundament, filar, jakkolwiek to nazwać, „Kuraś” jest od kilkunastu lat postacią, bez której trudno sobie wyobrazić grę kadry. Im starszy tym lepszy, można by powiedzieć, bo dwa razy po trzydziestce grał w finale MŚ i dominował. Służy mu gra w lidze japońskiej i... małżeństwo z Anną Grejman, byłą siatkarką kadry. Wszyscy wokół mówią, że ożenek zmienił Kurka na korzyść, a partnerzy z zespołu nie mogą się nachwalić wybranego w tym roku kapitana reprezentacji, zwanego przez internautów „Łysym”. Stąd popularny hasztag „gangłysego” szeroko rozpowszechniony w wirtualnym świecie.
Nikola Grbić po awansie do finału MŚ: Czułem niepokój, bałem się, że Brazylia wygra 3:0
Marcin Janusz, rozgrywający (28 l., 191 cm)
Grbić postawił na niego od razu jako na numer jeden w reprezentacji na rozegraniu, następcę Fabiana Drzyzgi. Z maestrią używa palców nie tylko na parkiecie, lecz także przy pianinie. Zawodnik będący objawieniem poprzedniego sezonu PlusLigi umila sobie wolne chwile graniem na klawiszach i widać, że ma do tego smykałkę nie mniejszą niż do rozdawania piłek. Pseudonim „Elvis” nie powstał jednak w związku z muzyką, ale z racji wyglądu – Janusz przypomina legendarnego piosenkarza. Ten rok jest dla niego wielekroć szczęśliwy, bo Marcin niedawno wstąpił w związek małżeński z Katarzyną.
Grzegorz Łomacz, rozgrywający (35 l., 187 cm)
Najstarszy członek kadry narodowej, od lat ma status „dziadka” w drużynie narodowej, bo ostatni zawodnik z jego rocznika, środkowy Piotr Nowakowski, zakończył karierę reprezentacyjną w tym roku. Ma już w dorobku jedno złoto mistrzostw świata jako zmiennik w kadrze Vitala Heynena. Imponuje pewnością siebie i dokładnością. Zawsze daje to, czego oczekuje po nim Grbić jako od rezerwowego, ma zapewnić spokój i stabilną grę. Słynie ze znakomitego rozumienia się ze środkowymi. Także prywatnie w tym roku będzie miał powody do radości – czeka go własne wesele.
Z polskiej kadry go wyrzucono, z Zaksą był wielki. Trener Włochów De Giorgi: Semeniuk? Moja robota
Kamil Semeniuk, przyjmujący (26 l., 194 cm)
Najgorętsze ostatnio nazwisko na polskim rynku transferowym, niepozorny gracz z potencjałem zawojowania Europy i świata. Ulubieniec Nikoli Grbicia, który nie mógł się nachwalić podopiecznego w czasie pracy w Kędzierzynie. W kadrze wszystko przed nim. Gdyby nie był siatkarzem, to – jak brat – zostałby piłkarzem. Na razie futbolem zajmuje się na konsoli FIFA – w barwach Lecha Poznań. Zdobył wszystko w siatkówce klubowej – zostanie graczem Perugii, więc wszystko jeszcze przed nim. Absolutna skała, czy – jak chcą koledzy – „Maszyna” na parkiecie. Spokojny, skromny, twardo stąpający po ziemi. Wiecznie niezadowolony ze swojej gry perfekcjonista.
Aleksander Śliwka, przyjmujący (27 l., 198 cm)
Poza rywalizacją profesjonalną w barwach Zaksy i kadry toczy od lat jeszcze jedną, nie mniej ważną – z młodszym bratem Piotrem, także siatkarzem, ubiegłorocznym mistrzem świata juniorów. W domu zawsze odbywają się pojedynki przez deskę do prasowania, w których początkowo Olek nie miał problemów z wygrywaniem, ale z czasem Piotrek zaczął doganiać brata. Śliwka przeżywał trudniejsze chwile, kiedy słyszał krytykę za nierówny start w MŚ. Ale kiedy to było najważniejsze, to – tak jak zapowiadał Grbić – wcielił się w prawdziwego siatkarskiego herosa.
Aleksander Śliwka o genialnym Kurku: To majstersztyk, tak potrafią tylko najwięksi
Tomasz Fornal, przyjmujący (25 l., 200 cm)
Krakowianin z pokolenia złotej młodzieży wygrywającej wszystko w Europie i na świecie (Kwolek, Kochanowski, Kozub, Huber i inni). Jeden z najwszechstronniejszych zawodników swojego rocznika, opromieniony już kilka lat temu w dorosłej kadrze medalami PŚ i LN. Powód do dumy taty Marka, który sam z powodzeniem uprawiał siatkówkę na reprezentacyjnym poziomie. Kiedy stał się zmiennikiem numer jeden Grbicia, wielu widziało go od razu w pierwszej szóstce kosztem Olka Śliwki. Nie tak szybko, Grbić wiedział co robi stawiając na Śliwkę i tylko w ważnych momentach sięgając po „Forniego”. Tomek stał się popularny w internecie, nie tylko dlatego, że przefarbował włosy na blond. Za przystojniakiem z Jastrzębskiego Węgla szaleją młode fanki, tym bardziej że jest jedynym w kadrze singlem.
Bartosz Kwolek, przyjmujący (25 l., 193 cm)
Jeden z członków złotej polskiej drużyny, która przez lata wygrała blisko 50 meczów z rzędu w kategoriach juniorskich, wieńcząc to mistrzostwem świata do lat 21. Potem błyskawicznie znalazł się w składzie na seniorski mundial 2018, ale w roli dalekiego zmiennika. Podobnie jest obecnie, ale „Kwolo” jest już inny – poważniejszy, bardziej ustabilizowany i na boisku, i poza nim, a przede wszystkim odpowiedzialny za rodzinę – w trakcie mistrzostw urodził mu się syn. Jest kibicem Interu Mediolan i szwagrem reprezentanta Polski w piłce nożnej Mateusza Klicha.
Jakub Kochanowski, środkowy (25 l., 199 cm)
Pochodzący z Giżycka środkowy nie ma najbardziej imponujących warunków fizycznych, ale nadrabia to niesamowitą szybkością w grze na siatce, refleksem i dokładnością. Sprawność wyniósł z wielu uprawianych poprzednio sportów: żeglarstwa, piłki nożnej, pływania, a nawet aikido. Poza tym należy do najlepiej serwujących graczy kadry. Jako 21-latek zdobył pierwsze mistrzostwo świata w 2018 r. i już wtedy stanowił ważne ogniwo drużyny narodowej. W trakcie mundialu sam gwiazdor USA Matt Anderson wymienił jego nazwisko jako pierwsze, gdy pytano go o najlepszych polskich siatkarzy. To rekomendacja na pewno nie na wyrost.
Mateusz Bieniek, środkowy (28 l., 210 cm)
Kto wie, czy gdyby nie był siatkarzem, to nie zostałby... bokserem. W młodości próbował i tego sportu, ale potem wzrost utorował mu drogę do innej dyscypliny. Poczynił błyskawiczne postępy, w kadrze pojawił się po raz pierwszy w 2015 roku, więc obecnie należy do grupy weteranów. Przez lata zarzucano mu, że jako środkowy bloku nie potrafi blokować... To się teraz zmienia zdecydowanie na korzyść, a jeśli chodzi o zagrywkę, to charakterystyczny „hybrydowy” serwis „Bienia” sieje prawdziwe spustoszenie po drugiej stronie siatki.
Karol Kłos, środkowy (32 l., 201 cm)
Jeden z dwóch siatkarzy obecnej kadry, którzy pamiętają złoto mistrzostw świata 2014 wywalczone w Spodku – drugim jest Paweł Zatorski. Jedna z najbardziej pozytywnych postaci kadry, wiecznie uśmiechnięty, lubiany przez kolegów i kibiców, rozpoczynający równolegle „karierę” TikTokera, robiącego humorystyczne filmiki z kolegami w rolach głównych. Nie miał wielkich szans na grę, ale kiedy tylko był potrzebny na placu, imponował skutecznością w swojej specjalności, czyli walce na wysokiej siatce. Jak sam mówi, po prostu lubi blokować i źle się czuje, kiedy nie zaliczy w meczu żadnej „czapy”.
Mateusz Poręba, środkowy (23 l., 203 cm)
Zaskakujące powołanie Nikoli Grbicia, zawodnik, który z góry został „skazany” na bycie dalekim rezerwowym, bo pozycja środkowego jest obsadzona w reprezentacji Polski nadzwyczaj silnie. Jednak doświadczenie, jakie zebrał, przyda się na pewno, bo Mateusz to chłopak ułożony, mądry, potrafiący słuchać i już mocno doświadczony przez życie (jego mama zmarła przedwcześnie, na jej cześć nosi numer 72, będący rokiem jej urodzenia).
Łukasz Kaczmarek, atakujący (28 l., 204 cm)
Trafił do hali z siatkówki plażowej, po drodze zmienił pozycję z przyjęcia na atak, zresztą stało się to dzięki poprzedniemu trenerowi Zaksy (a teraz reprezentacji Słowenii), tyle że w czasach gry w Lubinie. Przeżywał dramatyczne chwile. Półtora roku po przejściu zapalenia mięśnia sercowego, które mogło się skończyć śmiercią albo przerwać jego karierę zawodniczą, zdobył złoto Ligi Mistrzów i zagrał w igrzyskach olimpijskich. Sukces w LM powtórzy po roku. W kadrze ciężko mu przeskoczyć Bartosza Kurka – postać nie do ruszenia na pozycji atakującego.
Paweł Zatorski, libero (32 l., 183 cm)
Jeden z najbardziej doświadczonych i utytułowanych siatkarzy na świecie. W mundialu 2022 Zatorski czekał na wybitne osiągnięcie: trzeci z rzędu tytuł mistrza świata, czego nie miał w dorobku żaden polski zawodnik. Fundament gry obronnej reprezentacji Polski, faworyt Grbicia od czasu wspólnej pracy w Zaksie Kędzierzyn. Ustabilizował pozycję w drużynie narodowej, ale nie musi się martwić o następcę (patrz niżej).
Jakub Popiwczak, libero (26 l., 180 cm)
Jeśli nie wiedzieliście jeszcze, kto będzie następcą Pawła Zatorskiego na pozycji libero numer jeden w kadrze, to już wiecie. Kuba, który zaczął karierę w lidze w wieku 16 lat, doszedł do wybitnego poziomu. Niektóre jego fenomenalne akcje w obronie przypominają cyrkowe występy. W kadrze umacnia pozycję konsekwentnie i o schedę po „Zatim” nie trzeba się martwić. Grbić wielokrotnie powtarzał, że „Piwko” ma wszystko, czego potrzeba, by zostać wybitnym siatkarzem na tej wymagającej pozycji.